2. Tak to się kończy jak ludzie mają nasrane w głowie, że aborcja to morderstwo - jak się nie chce dziecka to się usuwa ciążę i tyle, a nie oddaje gówniaka do sierocińca żeby miało spieprzone życie. To ja już wolałabym nie żyć. 3. Zachować przyjaźń, przyjaźń, ojejku, ale przyjaźń XD Przyjaciele się nie ruchajo.
17:47 Zakochałem sie w przyjaciółce..Już od dawna uważałem ją za piękną dziewczynę czasem flirtowałem z nią wysyłałem jej serduszka mówiłem że ją kocham a jak się zapytała co to odpowiadałem że np ładna dziś pogoda. Od jakiś 2 mies podoba mi się jakoś bardziej, częściej o niej myślę, wzdycham do jej zdjęć, a nawet stałem się o nią zazdrosny choć przedtem nie przeszkadzało mi to że ma chłopaka lub z jakimś rozmawia i stresuję się gdy jest przy mnie. W przeciwieństwie do mnie jest popularna i lubiana w szkole, każdy ją zna z każdym się koleguje. Niedawno siedzieliśmy obok siebie i rozmawialiśmy, czułem jej piękny zapach perfum i starałem się jak najdłużej podziwiać jej cudowne oczy gdy nagle wzięła mnie ochota żeby ją objąć lub wpleść moją rękę pod jej rękę no żebyśmy się trzymali za ręce ale stchórzyłem i się powstrzymałem. Nie jestem atrakcyjny sama czasem się ze mnie śmieje, ani nie jestem dobry w sprawach sercowych, moje związki zwykle nie istniały lub kończyły się złamanym moim sercem. Co robić z jednej strony jest ona bardziej dostępna i lepiej ją znam z drugiej to moja przyjaciółka? Boje się jak zareaguje czy będzie chciała jeszcze mnie znać. Jak jej to wyznać i czy w ogóle wyznawać? Jestem przygotowany na to, że mnie odrzuci ale może to przeznaczenie? Nie będę jej zmuszał do pokochania mnie bo nikogo nie da się zmusić do miłości.. 17:50 ok, pocieszę cię, że tak naprawdę się nie zakochałeś a zadurzyłeś 18:21👍 odpowiedzKanon227 Befsztyk nie istnieje 18:22😈 Dawaj zdjęcie koleżanki :>spoiler startwyobraź sobie, że robi kupę, to Ci przejdziespoiler stop 18:33 Ale poradźcie czy jej mówić czy nie?? jak wy byście zrobili? 18:55 No ok, załóżmy że nie jesteś jesteś pewny waszej przyjaźni, jeżeli znacie się kupę lat i masz pewność że możesz jej w pełni zaufać, a co najważniejsze, jesteś pewny że to działa w obie strony - powiedz jej o swoich rozterkach. Jeżeli to co jest między wami to prawdziwa przyjaźń, nic złego się nie stanie. Na moim przykładzie - znam ją już prawie 15 lat. W momencie jak ją poznałem, od razu mi się spodobała, no więc zacząłem się starać o jej uwagę. Szybko okazało się że nadajemy na tych samych falach, świetnie się czujemy w swoim towarzystwie, spędzaliśmy ze sobą sporo czasu nawet mimo tego, że była wówczas w związku. W końcu przyszedł moment na to żebym powiedział jej co czuję. Jak się nietrudno domyślić dostałem kosza, ale wspólnie podjęliśmy decyzję że dalej będziemy po prostu kumplami. A w miarę jak się poznawaliśmy coraz lepiej, zacząłem czuć że chcę być przy niej, a nie z nią - jeśli wiesz co masz na myśli. Jej chłopak zaakceptował naszą znajomość, więc było dużo łatwiej. Zaprzyjaźniliśmy się bardzo blisko i było mi w tej relacji bardzo dobrze. No ale po jakichś 4-5 latach (o ile mnie pamięć nie myli) znalazłem się w takiej samej sytuacji jak Ty - wydawało mi się że wróciło mi to co poczułem na samym początku znajomości. I stwierdziłem że ze względu na te parę lat pięknej znajomości/przyjaźni, muszę być z nią szczery, więc powiedziałem jej o tym co się ze mną dzieje. I rozwiązaliśmy to tak samo jak każdy inny problem który ktoś z nas kiedykolwiek miał - usiedliśmy, szczerze i otwarcie porozmawialiśmy, ona mi powiedziała że nie chce nic między nami zmieniać, w życiu nie chce żeby coś się między nami popsuło, a już nigdy przenigdy nie chciałaby żebyśmy zerwali ze sobą kontakt. A ja jeszcze przed tą rozmową wiedziałem, że też tego chcę, pomimo tego co się w danym momencie działo z moimi uczuciami. Koniec końców postanowiliśmy że dalej będzie tak jak było, z czasem moje rozterki znikną i nic się nie zmieni. Do dzisiaj minęło kolejne 10 lat - nasza przyjaźń jeszcze się wzmocniła, ona kocha mnie jak własnego brata, ja kocham ją jak własną siostrę, jej facet mówi do mnie szwagier, a jej 7-letnia córka mówi do mnie teraz pomyśl co mogłoby się wydarzyć, gdybym w porę jej nie powiedział o tym że się w niej zadurzyłem. Mogłoby to się skończyć dla nas bardzo nieciekawie, gdybym zaczął coś przed nią ukrywać, w ten sposób nadszarpnął jej zaufanie, albo co gorsza, zacząłbym wykonywać jakieś ruchy w kierunku "poderwania jej". Mógłbym zniszczyć wszystko na co wspólnie pracowaliśmy latami. Ale na moje szczęście w danym momencie już byłem pewny tego co nas połączyło i wiedziałem że w takiej sytuacji najlepszym wyjściem będzie szczerość, otwartość i serce na że prawdziwa przyjaźń zniesie naprawdę wiele. I jeżeli jesteś pewny siły waszej przyjaźni, po prostu powiedz jej o wszystkim i wspólnie podejmijcie decyzję co z tym zrobić dalej. Powodzenia. 20:01 Od siebie dodam, że kobieta myśli o facetach w dwóch kategoriach:1. Facet - taki z którym by mogła się przespać2. Kolega - taka męska jesteś kolegą, to przeskok na faceta może cię zaboleć. 20:03 Jak ją zrazisz, to przynajmniej sobie pójdzie i będziesz miał czas dla ci powie, że nic z tego, ale nadal będziesz dla niej przyjacielem, to niby też spokoJak się jednak zdecyduje na Ciebie, to tym lepiejWin win win 20:26😊 odpowiedz9 odpowiedzi zanonimizowany119150724 Legend E tam, po prostu twój mleczny rycerz o czerwonej głowie ma ochotę spenetrować jej dungeona. To nie jest miłość. post wyedytowany przez zanonimizowany1191507 2018-10-19 20:27:05 20:29 odpowiedz2 odpowiedzi Drackula210 Bloody Rider narysuj na kartce dwie drabinki. Jedna podpisz drabinka przyjaciol a druga drabinka zwiazkow i popros ja aby umiescila gdzies twoje imie :) 20:29👍 odpowiedz1 odpowiedź Predi2222101 CROCHAX velox fajne miejsce wybrałeś żeby się tym pochwalić :) 21:51😜 Co tu jest nie tak?? Zacząłem temat o tym że kocham przyjaciółkę a niektórzy przeszli od razu do spraw ten teges. Jak na razie to chciałem się dowiedzieć czy jej powiedzieć czy nie o swoim uczuciu, a nie jak grać w "Dungeona" jak inni myślą... Postanowiłem jej to powiedzieć w odpowiednim czasie, na razie wybadać teren czy nie ma jakiegoś problemu, zła jest na świat/ludzi potem zaproszę ją gdzieś na spacer lub po prostu żeby usiąść pogadać i jej to oznajmię 22:20 odpowiedzRagn'or203 MuremZaPolskimMundurem Historia zna podobne przypadki... 22:49 odpowiedzzanonimizowany12691090 Centurion Z tego, co napisałeś wynika, że pozostaje ci niestety wyłącznie masturbacja. 23:06😂 odpowiedzzanonimizowany122608522 Generał To trzeba mieć łeb, żeby o takich rzeczach pisać na forum.. Chyba nie masz w realnym życiu za dużo znajomych, żeby im się zwierzyć. 23:31😂 odpowiedz2 odpowiedzi maklowicz_to_moj_crush To trzeba mieć łeb, żeby o takich rzeczach pisać na forum.. Chyba nie masz w realnym życiu za dużo znajomych, żeby im się to widzę, jak 16-latek się zwierza ze swoich problemów sercowych kolegom. Hmm, ciekawy jestem ich reakcji. XD
Zobacz 4 odpowiedzi na pytanie: Zakochałam się w koleżance. Systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z tej strony internetowej (web scraping), jak również eksploracja tekstu i danych (TDM) (w tym pobieranie i eksploracyjna analiza danych, indeksowanie stron internetowych, korzystanie z treści lub przeszukiwanie z pobieraniem baz danych), czy to przez roboty, web crawlers
zapytał(a) o 20:38 Jak powiedzieć przyjaciółce, że się w niej zakochałam? Chyba zakochałam się w mojej przyjaciółce (a jestem dziewczyną).. trawa to już kilka lat, jednak dłuższy czas nie dopuszczałam tego do siebie.. Ale w końcu sama przed sobą się do tego przyznałam. Boję się, ze jak jej o tym powiem, to mnie wyśmieje . A nawet jeśli nie, to potem podświadomie zmieni się jej stosunek do mnie.. Nie chcę narażać przyjaźni.. Jak myślicie, powiedzieć jej czy nie? I jak to zrobić?
Czy powiedzieć przyjaciółce że się w niej zakochałam? Sytuacja jest dość skomplikowana ze względu na to, że chodzimy razem do klasy. W tym roku szkolnym ona doszła do mojej klasy bo się przeprowadziła więc znam ją jakieś 5 miesięcy.
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2012-11-14 13:19:30 Ostatnio edytowany przez tbr (2012-11-14 13:22:14) tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Temat: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Bardzo trudny z niego człowiek, dosyć depresyjny z masą problemów i niełatwo mu wykrzesać z siebie jakieś odczucia do ludzi z prostej przyczyny - nie lubi ich. Paradoksalnie dlatego tak się zaprzyjaźniliśmy, bo spotkałam go w momencie, gdy po traumie chciałam się odciąć od ludzi, więc mieliśmy podobne doświadczenia i poglądy. Bardzo wiele rzeczy robiliśmy razem, nawet takie drobiazgi jak wspólne gotowanie czy doradzanie sobie wzajemnie podczas zakupów. Byliśmy prawie nierozłączni, po rozejściu się zwykle pisaliśmy do siebie smsy czy na gadu, zawsze miałam w nim oparcie a on we mnie. Dodatkowo nasze zainteresowania pokrywały się idealnie, więc zawsze mieliśmy o czym rozmawiać. Zrobiłabym dla niego prawie wszystko. Spotkałam swój ideał, nie? W ogóle nie przeszkadzały mi jego wady. Nawet nie wiem kiedy zaczęło mi na nim bardziej zależeć, a myślałam, że skoro jesteśmy tak podobni to wszystko samo się idealnie raz powiedziałam mu to dwa lata temu, usłyszałam niestety, że on nie jest w stanie wykrzesać z siebie jakieś emocje. Przeżyłam to naprawdę ciężko, chciałam zakończyć znajomość bo zbyt mnie to rozczarowanie bolało, ale w końcu przełknęłam przez wzgląd na to, jak trudno byłoby mi bez niego zostać. Udawaliśmy, że nic się nie stało i rozeszło się po kościach. Było jak dawniej. Teraz sobie myślę, że podświadomie chyba czekałam, aż coś się zmieni... Nie wspominając, że w pół roku schudłam 25kg z częściową myślą o tym, aby nie musiał się grubasa wstydzić W zeszłym miesiącu przeszłam załamanie nerwowe. Wieczne problemy w domu, ze sobą, to już mało istotne dlaczego. Był przy mnie ten cały czas, interesował się moim stanem, rezygnował z piwa z kumplem, żebym nie siedziała sama w momencie najgorszej rozsypki. Stwierdziłam że kurczę, jednak mi jeszcze na nim zależy i szczerze mu to powiedziałam. Drugi raz jednak nie usłyszałam tego co chciałam... Plus tym razem, że on kogoś ma na oku. Jak sam twierdzi, to nic pewnego, raczej bez perspektyw (dziewczyna jest równie trudna i mówi że widzi w niej swoje najgorsze, najbardziej wnerwiające cechy) i wciąż się gryzie co zrobić, ale dla mnie sytuacja jest gorsza. Nie chcę patrzeć na to co może być, nie będę umiała się jego ewentualnym szczęściem cieszyć. Mówiłam mu, że chcę zejść mu z drogi i nie przeszkadzać, ale powiedział, że choć powinnam zrobić to co dla mnie będzie najlepsze, to jednak taka wizja go przeraża i nie wyobraża jej sobie. Że jeśli odejdę, będzie czuł się na świecie sam. Tak, będzie się czuł sam nawet mając kogoś. Powiedział mi również, że nie znosi siebie za to, że brnie w coś bez przyszłości, a nie może się otworzyć na tych, których powinien. Że doskonale wie i czuje, że to na mnie powinno mu zależeć bo wie że pasujemy do siebie i ciągle ma nadzieję że któregoś dnia się obudzi i stwierdzi że mu się "odmieniło".Ale ja... nie mam w tej chwili pojęcia co zrobić. Zielonego. Boję się, że jeśli będzie "po staremu", to przez tłumienie wszystkiego w sobie przejdę kolejne załamanie. Z drugiej strony, nie chcę wszystkiego przekreślać, bo oprócz tego, że zależy mi na nim jako mężczyźnie, to zależy mi też jako człowieku. Co więcej, to pierwszy facet na którym tak mi zależy... i boję się też, że już nikogo takiego nie spotkam w życiu. W tych sprawach jestem dość że tak długo, ale potrzebowałam czegoś takiego. 2 Odpowiedź przez Kasiek24 2012-11-14 13:36:23 Kasiek24 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-09-13 Posty: 139 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluNo ja myślę, że kolega jest trochę samolubny. Chce mieć inną kobietę i ciebie dalej za przyjaciółkę, mimo,że wie co do niego czujesz i że jego związek bedzie dla Ciebie traumą! A te jego gadki, że powinien Cię kochać i tak dalej... To jest moim zdaniem gra na uczuciach i dawanie fałszywej nadzieji, żeby osiągnąć korzyść dla siebie. Jak by był wporządku co do Ciebie, to by czegoś takiego nie mówił! Może ty też spróboj się umawiać na randki i jednocześnie się z nim przyjaźnić. A może kogoś poznasz fajnego! 3 Odpowiedź przez tbr 2012-11-14 14:01:47 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Tak, może trochę racji w tym też to, że o innej dowiedziałam się właściwie troszkę przypadkiem, najpierw wspominał o niej jako koleżance, dopiero jak przycisnęłam to powiedział więcej. Że poznali się z 1,5 roku temu przez internet, a spotkali w te wakacje no i teraz ona do naszego miasta miała przyjechać, ale ciągle jej podobno jakoś nie po drodze. Zapytałam kiedy miał zamiar mi to powiedzieć, stwierdził że "po wszystkim" - znaczy niezależnie czy by się ruszyło w jedną czy w drugą stronę. Znam go na tyle że trochę wiem dlaczego to zatajał - nie znosi rozmawiać o swoich prywatnych sprawach i bał się reakcji - ale to też dość mocno mnie czy gra na uczuciach. Z jednej strony wiem, że naprawdę ma problemy w sferze emocjonalnej, leczył się swego czasu u psychologa. Z drugiej... nie okłamałby mnie czymś sam mówi, że najbardziej chciałby żeby było po staremu, ale że też doskonale wie że to samolubne z jego strony i żebym zrobiła to, co uważam za najlepsze dla siebie. Dostosuje się do tego co ja oswajam się z myślą, że z tego nic nie problem w tym, że gdyby nie był to mój najbliższy przyjaciel, zostawiłabym to nie oglądając się za siebie Tak jest mi bardzo trudno coś zdecydować. 4 Odpowiedź przez Melpomena 2012-11-14 16:21:31 Melpomena Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-09 Posty: 233 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluOn jest z Tobą absolutnie szczery, w 100%. I nie sądzę, żeby był samolubny, po prostu do tej pory traktował Cię jak najlepszą przyjaciółkę, bo tak pozwalałas mu się traktować. Bał się powiedzieć o tamtej dziewczynie bo widział jak przeżyłaś to 2 lata temu, gdy nie potwierdził swoich uczuc do Ciebie. Wiedział też, że masz problemy, więc taił tą informacje i liczył że samo się rozwiąże. Szanował twoje uczucia do niego ale tez nie dawał zbędnych nadziei. To w Twojej głowie wyrosła miłość i to Ty musisz się z nią mówi, że dostosuje się do Twojej decyzji znaczy to że nic do Ciebie nie czuje. Poza przyjaźnią oczywiście. Ja bym wyszła z tego układu bo będziesz cierpieć jeszcze bardziej gdy pewnego dnia wpadnie na kawę z nową kobietą. Co możesz zrobić teraz to odsunąć sie maksymalnie, będzie mniej bolało. Sądzę, że jeśli pozostaniecie w tych samych relacjach Ty będziesz projektować sobie coraz to nowe wizje licząc, że się coś zmieni a on nieświadomy będzie uszczęśliwiał tą drugą kobietę. Spalisz się w tym. Nie ma przyjaźni między kobietą a mężczyzną. Przekonałam się o tym wczoraj, kiedy zakończyłam bardzo ważną dla mnie relację z mężczyzną, dla którego byłam tylko przyjaciółką.... Boli jak cholera ale każdy z tego wychodzi cało, prędzej czy później rany sie goją. Nauczka na przyszłość - nie doszukiwać się ukrytego sensu i drugiego dna, tam gdzie ich po prostu nie ma 5 Odpowiedź przez ICC 2012-11-14 19:15:07 ICC Na razie czysta sympatia Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-06 Posty: 26 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluSytuacja jest klasyczną kiedy dwoje ludzi przeciwnej płci się przyjaźni,a jedno z nich coś zaczyna czuć do drugiego... Z jednej strony szkoda tracić przyjaciela, który zna Cię na wylot, ale z drugiej strony... jest strasznie ciężko i będzie corazz gorzej. Wycofaj się z tego układu czas leczy rany, za jakiś czas zapomnisz zaczniesz żyć normalnie i ułożysz sobie życie z kimś innym. Trwając dalej w tym układzie będziesz żyła złudną nadzieją, że wkońcu coś wydarzy i będziesz cierpieć,a później obudzisz się sama,a on będzie już mężem innej... 6 Odpowiedź przez sam22 2012-11-14 19:22:57 sam22 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-17 Posty: 1,012 Wiek: 35 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Dałaś mu wolność, dałaś mu sygnał, że jesteś "na tak". On dał sygnał, że nie chce. Co teraz ja bym zrobił? Chyba dalej bym się przyjaźnił, ale jednak szukałbym innej bratniej duszy, chłopaka, do miłości, seksu, do życia. 7 Odpowiedź przez klarek 2012-11-14 22:44:58 Ostatnio edytowany przez klarek (2012-11-14 22:46:27) klarek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-28 Posty: 896 Wiek: 52 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluMożna ci pozazdrościć takiego przyjaciela. To, że oboje jesteście lekko powaleni to żaden problem. Kto nie jest ? Myślę, że powinniście kontynuować tę przyjaźń, ale jak radzą poprzednicy zacznij szukać kogoś. I może porozmawiaj z nim żeby trochę wasze relacje rozluźnić. Wiem, że to trudne ale naprawdę myślę że warto potrzymać tę znajomość, ale dla twojego dobra nie powinna być ona tak "ścisła". Jeśli to prawdziwa przyjaźń to przetrwa te rozluźnienie kontaktów. Ja z moją ostatnią (1,5 roku "związku" a znajomości kilkanaście lat) bardzo bym chciał podtrzymać tę znajomość, ale coraz bardziej boję się że nie przetrwamy. Dlatego zazdroszczę Tobie tej znajomości. 8 Odpowiedź przez tbr 2012-11-15 00:41:25 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Dziękuję Wam wszystkim baaardzo za odpowiedzi Dopiero teraz widzę, jak straszliwie potrzebowałam opinii kogoś z zewnątrz. Bardzo podoba mi się określenie, że "oboje jesteśmy lekko powaleni", całkowicie się z tym zgadzam, zresztą często sobie to nawzajem mówimy Wiecie, miotałam się straszliwie co zrobić... Jak mówiłam, żal i przykro rozluźniać kontakty, ale ciężko też stać i się przyglądać z boku jak sytuacja się rozwinie. To samo z jego strony: niby mówi, żebym zrobiła to, co będzie najlepsze dla mnie, ale gdy wspominam o nawet nie tyle zerwaniu co rozluźnieniu kontaktów (nawet taki drobiazg jak oddzielne spędzanie okienek - studiujemy razem), on to przeżywa nie gorzej niż ja. Boi się okropnie, że znajomość umrze śmiercią naturalną, dzisiaj przyznał nawet, ze za każdym razem jak o tym wspominam to czuje, jakby coś go trzepnęło w głowę. I że właściwie to bardzo cieszy go, że się miotam i w ogóle mam wątpliwości, a nie od razu odchodzę. Jesteśmy chyba zbyt mocno od siebie uzależnieni, zawsze wszystko robiliśmy wspólnie. Różnie bywało, ale szliśmy przez życie ramię w ramię jak żołnierze Dzisiaj też powiedział mi coś takiego, że najgorsze będzie, jeżeli ja się odsunę a się okaże że nie było po co... Wciąż podkreśla, że sam nie wie bo tamta relacja między nimi też nie jest taka prosta, zresztą to tylko z jego strony chwilowo zauroczenie. Gdy dziś też mówiłam mu, że trudno jest mi zachowywać się "normalnie", bo patrząc na niego uświadamiam sobie, że nie zależy mu i nigdy nie będzie tak zależało na mnie jak mi na nim, powiedział tylko, że choć w tej chwili to może brzmieć żałośnie i niewiarygodnie, to w 100% pewna tego być nie zanim zganicie mnie, że głupia robię sobie nadzieje - nie robię i mimo wszystko, wolałabym żeby mi takich rzeczy w ogóle nie mówił To już specyfika jego charakteru. Wiem że zależy mu na mnie diabelnie - tylko niestety w inny sposób, niż bym ostatnie dni sporo rozmawialiśmy, ale właściwie nie doszliśmy do żadnego konkretnego wniosku co robić, z powodów opisanych wyżej. Dziękuję Wam, pomogliście podjąć mi decyzję o lekkim rozluźnieniu tej więzi dla mojego dobra Jutro z nim o tym porozmawiam, tym razem bez miotania nadchodzi czas na odrobinkę egoizmu... 9 Odpowiedź przez tbr 2012-11-17 14:18:20 Ostatnio edytowany przez tbr (2012-11-17 14:19:49) tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Przepraszam za posta pod postem, ale to dotyczy czegoś innego, mam nadzieję że nie będzie usunięty Wiecie, zgodnie z Waszymi radami mu powiedziałam, że czas rozluźnić kontakty Przyszedł do mnie w czwartek bo mieliśmy wspólnie do zrealizowania projekt, ale po skończeniu go rozsiadł się i strasznie odwlekał pójście gadając o głupotach, jakby przeczuwał że jak wyjdzie, to coś się stanie. Gdy w końcu stwierdził że już pójdzie, wyszłam z nim, jakoś wolałam powiedzieć mu to na spacerze No i owszem, wiedziałam, że go to trzepnie, ale nie przypuszczałam że AŻ tak... Powiedział wręcz, że chyba nic go tak jeszcze nie przybiło jak to. Na moje słowa, że inaczej się nie da i jest to przemyślana na spokojnie, bez histerii decyzja stwierdził, że no widzi jak stanowczo to mówię i właśnie to jest chyba najgorsze. Sporo mówił, głównie to że boi się, że beze mnie nie da sobie rady i po pewnym czasie staniemy się sobie jak obcy i nie będzie czego ratować, a do tego nie chce się przyzwyczajać. Że będzie strasznie tęsknił, nawet za najmniejszymi drobiazgami. I że ciągle miał i jeszcze wciąż ma nadzieję, że tego nie ogóle nie chciał zakończyć tego spaceru, mówił że ciężko mu się na to zdobyć, skoro nie wie kiedy zdarzy się następny a ten jest póki co ostatni. Odprowadził mnie pod samą bramkę domu, co mu się nigdy nie zdarzyło i strasznie mocno przytulił Na tym samym spacerze powiedział mi też coś trochę dziwnego, że jest widać beznadziejny, skoro nawet nie zauważył że u mnie były takie zawirowania, że chciałabym znów z nim swoją przyszłość związać a u niego było prawie cały czas jak linia prosta, więc myślał że może się zacząć rozglądać za kimś. Na moje słowa, że skoro była "linia prosta" to naprawdę robię dobrze, poprawił że przecież powiedział że "prawie" i że teraz z kolei pewnie ja nie zauważyłam że od początku tego roku akademickiego, jak on to ujął, "u niego też trochę się zmieniło i bardziej mnie lubi". Kosmos, to się robi coraz dziwniejsze Ale pomyślałam, że nawet jeśli jest jakiś mały zalążek, to i tak rozłąka jest mimo wszystko potrzebna, nie? Jeśli mnie straci, to może doceni Jeśli nie... się na uczelni, na zajęciach, mieszkamy obok siebie więc i powroty są wspólne. Wczoraj, pierwszego dnia tej rozłąki, przez pół dnia zachowywał się jakby był na mnie obrażony, nawet wyciągnął komórkę i przy mnie zaczął czytać jakieś stare, krótkie smsy od tej koleżanki Potem mu przeszło, starał się być najbliżej mnie jak się da, najbliżej na ile pozwalałam. Nie traktowałam go jak powietrze, odpowiadam na to, o co zapyta, czasem zażartuję... ale to tyle Już w drodze powrotnej zaczął mówić, że wciąż trudno mu oswoić się z tą sytuacją, nie podoba mu się i w ogóle się w niej nie odnajduje. I że go mój "chłód" przeraża, że tak szybko zmieniłam podejście. Wcale też mi nie przytakiwał zbyt mocno gdy powtarzałam, że innego wyjścia nie widzę. Powiedział nawet coś takiego, że skoro ja nie widzę to nie znaczy że go nie ma, może jakiś psycholog by widział Ech, pewnie że jest mi smutno, ale będę twarda. I dalej uważam, że to była dobra decyzja A nuż coś zrozumie? Głupia sytuacja, jedno bez drugiego żyć nie może a tu o 10 Odpowiedź przez klarek 2012-11-17 14:52:19 klarek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-28 Posty: 896 Wiek: 52 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluZnalazłaś cudownego przyjaciela ale sytuacja zrobiła się kompletnie niezdrowa. I tak trzeba. On musi zrozumieć, że to dla waszego dobra. Może z tej kwarantanny wyniknie coś lepszego Któż to wie. Jednak zachłanna przyjaźń to nie przyjaźń. to egoizm. Przyjaźń nie ma wartości. To po prostu co do smutku. Wiesz. Rok już mija jak zakończył mi się związek. Krótki (1,5, roku), powalony, niezdrowy z wieloletnią koleżanką, przyjaciółką. I strasznie mi jej brak. Jako przyjaciółki. Ale kwarantanna musi być. Może przyjaźń nie przetrwa. Więc nie była przyjaźnią. Wiele lat temu rozstałem się z pewną dziewczyną. Źle się rozstaliśmy. Po kilku latach spotkaliśmy się przypadkiem i przyjaźń nagle wybuchła. I tak jest do dzisiaj. Widzimy się może 1-2 w roku, raz na jakiś czas pogadamy przez telefon, czy skype. Ale zawsze jest to obopólna radość, że się widzimy i rozmawiamy. 11 Odpowiedź przez tbr 2012-11-17 15:51:11 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Owszem niezdrowa, ale chwilami mam trochę poczucie winy że to ja "nawaliłam" Niby wiem że to nie tak do końca moja wina, że na to się większego wpływu nie ma, ale to z mojej strony wyszło przecież...Na jego słowa że boi się że to umrze śmiercią naturalną powiedziałam mu, że ja się o to nie boję, bo jeśli to jest szczere i prawdziwe, to przetrwa. Ale on... wciąż swoje Jak pisałam, wczoraj chyba nie mógł się zdecydować czy jest zły na mnie czy załamany. Wiem dlaczego - jak mówiłam, to trudny i zamknięty w sobie człowiek. To przede mną mógł się otworzyć, do mnie mógł się zawsze zwrócić. Potrafię sobie wyobrazić czym jest dla niego taka strata. Ale tak trzeba Może zrozumie co nieco. Może tamta znajomość nie wyjdzie, bo póki co to mówił o tym jak o czymś mało że marudzę, płaczę i jęczę, bo jestem całkowicie spokojna, ale to dopiero drugi dzień a strasznie mi go brakuje Brak mi smsów z głupimi, zrozumiałymi tylko dla nas żartami, wymyślnych sposobów życzenia sobie dobranoc, gotowania mu obiadów (bo noga z niego w kuchni), "ochrzaniania" za bałaganiarstwo za każdym razem gdy do niego przychodziłam... Oby jemu też A to Twoja przyjaciółka nie chce kontynuować tej znajomości, że mówisz że Ci jej brak? 12 Odpowiedź przez Melpomena 2012-11-17 20:01:23 Melpomena Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-09 Posty: 233 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluHmmm, bardzo to zabawne Chyba cieszę się, ze tak się Twoje sprawy z przyjacielem układają Doradzałam Ci zerwanie kontaktu ale w głębi duszy przeczuwałam, że on będzie starał się Ciebie za wszelka cenę zatrzymać. Przetrzymaj go trochę, myślę, ze zatęskni i zrozumie co traci. Jest szansa, że będziecie mieli happy end Wiesz, co się wydarzyło u mnie? W poniedzialek zakończyłam kontakt z moim przyjacielem, do którego czułam więcej niż on do mnie. Uznałam, ze trzeba się ratować jeśli on nie odwzajemnia moich uczuć. Po spokojnej rozmowie, gdzie wyglądał jak zbity pies przyznał że nie może mi dawać złudnych nadziei, ze coś między nami wyjdzie a nie jest w stanie wejść w związek tak szybko jak ja bym tego chciala. Więc przyznał, że trzeba to zakończyć. Po czym trzeciego dnia napisal, że życie be ze mnie jest piekłem i żebym dała nam jeszcze jedną, ostatnią szansę. Bez presji i stresu, zobaczymy, czy wyrośnie z tej przyjaźni uczucie. Jestem od niego uzależniona i nie umiem tak po prostu odejść. Więc zostałam przy nim Życie czasem płata różne figle Życzę Ci, aby Twój mężczyzna wreszcie zrozumiał, że tylko z tobą będzie szcześliwy i nie bał się zrobić kroku w przyszłość. 13 Odpowiedź przez klarek 2012-11-17 20:18:57 Ostatnio edytowany przez klarek (2012-11-17 20:20:26) klarek Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-03-28 Posty: 896 Wiek: 52 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu tbr napisał/a:A to Twoja przyjaciółka nie chce kontynuować tej znajomości, że mówisz że Ci jej brak?To chyba dość poplątane. Ma chyba jakieś braki emocjonalne a blisko końca wakacji chyba miała jakieś "załamanie" i coś jej się widziało że dalej czuje coś do mnie. Spotkaliśmy się i cisza. JA już naprawdę ostygłem z miłością do niej. Ale znamy się kilkanaście lat i strasznie mi smutno czasami bez tych smsów, maili, rozmów, spotkań. Takich właśnie kumplowskich. Po zerwaniu jak już przestałem się starać, to właściwie tylko ja szukałem kontaktu na zasadzie starych czasów. A z jej strony suche odzywki i zero własnej inicjatywy. Albo wymówki że nie może bo to, bo tamto. Chyba tylko raz się odezwała z propozycją przejażdżki rowerowej. Ale z kolei ja to zignorowałem. Jak na 1 rok od zerwania to jedna inicjatywa z jej strony to trochę mało, bo tej letnio-jesiennej akcji nie liczę. Może akurat miała doła i tak się jej przypomniałem. No nic. Zobaczymy. 14 Odpowiedź przez tbr 2012-11-17 23:26:48 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Melpomena - o kurczę, ale to fajne! Naprawdę, aż się śmiałam do monitora, tak pozytywnie mnie ta historia naładowała Oczywiście, że go przetrzymam, będę twarda. Choć dzisiaj koło południa miałam moment załamania, chciałam wziąć komórkę i napisać mu, że czuję się beznadziejnie, nie mogąc podzielić się z nim informacją, że chyba ktoś na górze nie chce żebym piła tyle kawy bo wcisnęli mi w sklepie skwaśniałe mleko, że mi w ogóle smutno bez niego. Ale byłam twarda! Zadzwoniłam do przyjaciółki, poplotkowałyśmy, przeszło. A ja jestem z siebie dumna, że realizuję za tego posta, naprawdę ogromne Bo w trudnych sytuacjach zawsze wydaje się, że jesteśmy jedynymi na świecie pokrzywdzonymi w ten sposób... ale ta podobna sytuacja dała mi nadzieję, że i tu się ułoży. Nie wiem jeszcze w jaki sposób, ale że będzie lepiej Życzę Ci tego samego, żebyśmy za jakiś czas obie mogły pochwalić się naszymi wymarzonymi facetami! klarek - poczekaj, żadnej przyjaźni nie warto tak przekreślać. Ponoć brak przyjaciela jest równie niebezpieczny dla organizmu co alkohol czy papierosy Troszkę szkoda, że propozycję przejażdżki zignorowałeś, duma urażonej kobiety jest wielka 15 Odpowiedź przez dziwnaismutna 2012-11-18 00:22:06 dziwnaismutna Netbabeczka Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-08-05 Posty: 488 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Klarek, tez mam takiego przyjaciela, kiedyś bylismy zakochani, ale parą nie byliśmy. Ja walczylam jakis czas o niego, ale sie nie udało. Teraz czasem sie odzywamy , czasem spotkamy, nawet w usta sie pocalowalismy ostatnio, ale oboje wiemy- ze tyle juz bylo wczesniej nieporozumien, rozstan ze nigdy nie bedziemy razem. Ja juz tez nic nie czuje do niego i nie chce z nim byc. Moje uczucie wygaslo, razem z rozczarowaniem, straconym czasem, przepychankami z nim, walka o nic....Chyba lepiej szukac nowego, czegos co bedzie mialo sens, a nie odgrzewac stare przyjaznie.......... 16 Odpowiedź przez Melpomena 2012-11-18 02:45:56 Melpomena Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-09 Posty: 233 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Tbr, trzymam za was kciuki! U mnie sytuacja jest trochę skomplikowana bo my oboje jesteśmy w związkach... od początku byliśmy ze sobą szczerzy i to on zaproponował mi przyjaźń wiedząc, że nie możemy dać sobie więcej, niż byśmy chcieli. Ja od razu chciałam uciekać ale on mnie zatrzymał, nie było już odwrotu. Zresztą wiesz doskonale, o czym mówię spotykasz taką osobę jeden jedyny raz i czujesz, że znacie się całe życie. Fenomen którego nie można wytłumaczyć. I nie jest to żadna fascynacja seksualna czy pożądanie, między nami nie było nigdy nic. To jest magia, którą się czuje w głowie, a nie w brzuszku Ja jak i Ty mogę powiedzieć, że zrobiłabym dla niego wszystko. Rzuciłabym mój zdroworozsądkowy związek w cholerę dla reszty życia przy nim. Kiedy się rozstawaliśmy "już na zawsze" on powiedział dosłownie to samo co Ty - że prawdziwa przyjaźń nie umiera nigdy i przetrwa wszystko a ja chciałam mu dać w myślach w psyk za jego naiwność!Oczywiście pokiwałam tylko głową i to było na tyle. Zawzięłam się i milczałam przez kolejne dni, zero sms, zero maili. Aż on oszalał i napisał )) - pamiętaj, że tu jestem i czekam, kiedykolwiek mnie będziesz potrzebowała. Ja nic, dalej twardo, przeciez nie tego kolejnego dnia przyszedl mail, niezmiernie miły ze slowami - czekałem na Ciebie tyle lat a teraz nie pozwolę Ci odejść, nie odpuszczę Mój się cały czas boi, że nam się nie uda ze względu na spore przeciwności, które nas niestety czekają ale ja jestem cierpliwa, poczekam na niego Tbr, myślę, że ta mała rozłąka jest wam potrzebna. Jeżeli on jeszcze nie zrozumiał co do Ciebie czuje, stanie się to właśnie teraz. Bądź spokojna i stanowcza, dałaś temu związkowi wszystko co mogłaś, teraz jego kolej. Myślę, ze nie będzie szukał nikogo innego, kiedy w Tobie ma tak naprawdę wszystko, czego mu brak do szcześcia. Tylko jeszcze o tym nie wie ) 17 Odpowiedź przez tbr 2012-11-18 17:00:50 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Dziękuuuję za takie wsparcie duchowe, to mi naprawdę dużo daje, wyściskałabym Cię za to gdybyś była tutaj obok :))) Szczególnie gdy już mam chęć złapać za komórkę to sobie przypominam, że mam czekać przecież!Oj wiem o czym mówisz :) Nie jest to jakieś zauroczenie w stylu "łaaał, on jest taki fajny", a na jego widok od razu motylki i zdrowy rozsądek idzie się bujać. Poznaliśmy się trzy lata temu na studiach i od razu znaleźliśmy wspólny język, wszystko wyszło całkowicie naturalnie. Pamiętam w jakim szoku byłam, gdy stwierdziłam że mamy tyyyle wspólnego, do tamtej pory myślałam że jestem dość "oryginalna" :) Znam go na tyle dobrze, że wiem jakie ma i zalety i wady, masę razy mnie wkurzył (a masę razy ja jego) i nawet parę razy były groźby, że to koniec znajomości, ale rozchodziło się po kościach bo trudno żyć bez siebie i się niedoskonałości puszcza w niepamięć... Nawet teraz, w ciągu tych ostatnich dni raz zapytał mnie, czy ja naprawdę wyobrażam sobie życie z nim, wiedząc jaki jest. Powiedziałam że owszem, właśnie z tego powodu to sobie wyobrażam, akceptuję go całkowicie. Ciężko mu chyba było uwierzyć, bo powiedział że z nas to ja jako człowiek jestem ta dobra. Wtedy spytałam go, czy jeszcze za mało mu w złości nagadałam że tak twierdzi i że widać on tego u mnie też nie zauważa a to o czymś świadczy :)To po prostu człowiek, przy którym dobrze, bezpiecznie się czuję, z którym rozumiem się w pół słowa, wystarczy "no wiesz, o co mi chodzi". Który ma cierpliwość do moich słabych stron i u którego mnie takie do szału nie doprowadzają. Tak, zdecydowanie wyobrażam sobie resztę życia z kimś takim! Czuję, że to dojrzałe i przemyślane jak nic innego. Jak mówisz, w głowie a nie brzuszku :)Mój jeszcze nie dał znać. Pierwszego dnia rozłąki powiedziałam mu, że jeśli będzie chciał mi coś powiedzieć, to zna maila, zna nr komórki, zna nr gadu. Odebrał to niestety jak słowa "nie chcę z tobą rozmawiać, kontaktuj się przez internet", ale go poprawiłam, że miałam na myśli sytuację, gdyby było mi głupio w twarz. Powiedział że raczej nie skorzysta, jak już to woli porozmawiać normalnie. Więc będę czekała ;)Mam tylko drobny problem z tym, jak traktować go na uczelni. Staram się spędzać przerwy w otoczeniu koleżanek, ale na każdych zajęciach siedzimy obok siebie. Pierwszego dnia spytał, czy ma usiąść obok mnie, ale gdybym powiedziała że nie, to mógłby pomyśleć że w ogóle znać go nie chcę... Problem w tym, że mamy ten sam plan i mieszkamy na tym samym osiedlu, więc siłą rzeczy jakiś czas się widzimy i spędzamy ze sobą. Wolałabym móc w ogóle się nie widzieć, ale to już chyba nie do przeskoczenia ;)My kobiety to jednak jesteśmy złote istoty, że tyle przechodzimy, no nie? Tylko kiedy oni zrozumieją, komu na nich tak naprawdę, ale to naprawdę zależy :P 18 Odpowiedź przez Melpomena 2012-11-20 16:32:57 Melpomena Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-09 Posty: 233 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu))ciesze sie, że jestes taka twarda daj znać jak sprawy że najrozsądniej będzie, jeśli będziesz go traktowała na luzie i z szacunkiem, jednak bez spoufalania się. Bądź pomocna i życzliwa niech jednak on wie, że w pewnym stopniu nie jestes już dostępna dla niego tak jak dawniej. wszystko jest na dobrej drodze 19 Odpowiedź przez tbr 2012-11-20 21:59:58 Ostatnio edytowany przez tbr (2012-11-21 00:31:21) tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu No nie powiem że jest lekko na duszy Dziś nawet jak przechodziłam obok salonu fryzjerskiego to z marszu stwierdziłam że wstąpię, żeby (dosłownie!) czymś głowę zająć... Zostawiłam tam 35zł, ale faktycznie czuję się lepiej Głównie temu lekko nie jest, że on teraz przechodzi chyba jakiś etap złości na mnie, że taką decyzję podjęłam. Właśnie w tej chwili robi mi w smsach żale, że przecież mówiłam że to nie będzie traktowanie go jak powietrze a już niewiele mi do tego brakuje - a ja po prostu niepytana odezwałam się do niego może 3, 4 razy Że pewnie że nie myślał że będzie jak do tej pory, ale wkurza go to jak jest teraz bo takiego czegoś chyba też się nie spodziewał, choć takie było założenie...Powiedziałam mu żeby nie robił mi pretensji bo to nie tak że to mój ot taki kaprys i zapytałam, czy chce o tym porozmawiać, odpisał że jeszcze teraz nie, bo jest zbyt tym wszystkim rozbity i żebym się nie przejmowała. Ja z kolei odpisałam, że się nie przejmuję, tylko gorzej że on tak podchodzi, bo jak to ja będę się starała to to będzie nieco niepoważne Po tym napisał mi już tylko, żeby nie ciągnąć tego dalej, on zaraz w pracy będzie i w ogóle to dobranoc Chyba przeżywa lekki szok i panikę że jestem tak spokojna, do tej pory raczej byłam taka "przeżywająca" 20 Odpowiedź przez tbr 2012-11-21 22:26:43 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Ech, skiepściłam chyba sprawę Nie byłam dziś twarda Wracaliśmy dziś z uczelni, on ani słowem się nie odezwał a propo wczorajszych smsów że ma do mnie żal. Niestety, bolało mnie okropnie że nie zamierza tego jakoś komentować więc w końcu sama go zapytałam, czy może chce coś powiedzieć, że np o co te pretensje bo mi się wydaje że trochę jakby nie miał do tego prawa... Stwierdził że wczoraj wszystko napisał i właściwie to już mu przeszło, dziś nawet go nie wkurzało że się nie odzywałam na uczelni i chyba zaczyna się powiedziałam mu, że no skoro tak to ok, widać tak miało być. Wtedy spytał, czy ta rozłąka to nie jest przypadkiem jakiś test czy jest mnie wart, bo kobiety to tak robią chyba Powiedziałam mu że no w pewnym sensie trochę i tak, choć pewnie myślał że zaprzeczę. Że chciałam zobaczyć co zrobi, ale jestem niemile zaskoczona, że raz że pretensje a dwa że jest raczej dość bierny... To stwierdził - i to niestety cecha jego charakteru o której zresztą wiem od dawna - że jak na pewno wiem to nie ma takiego odruchu że pcha się tam gdzie go nie chcą... I że dziś nienajlepszy dzień na taką rozmowę bo jest zmęczony po pracy i podirytowany, może chyba happy endu u mnie nie będzie Trochę siebie widać przeceniłam. 21 Odpowiedź przez Melpomena 2012-11-22 04:41:28 Melpomena Wróżka Bajuszka Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-06-09 Posty: 233 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu szkoda nie muszę nic mówić, że odkryłaś niepotrzebnie swoje karty i teraz on myśli, że grasz z nim w gierki. Faceci tego nie że jeżeli ucinasz kontakt to na amen. Wtedy by się okazało czy idziecie w tą czy w tamtą stronę. Niestety zgubiła Cię niecierpliwość i brak silnej woli Cóż, nie będziemy płakać nad rozlanym mlekiem. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło Musisz teraz zdecydować, czy wracacie do relacji koleżeńskich. Co będzie dalej, czas mnie wszystko zmierza ku lepszemu. Nie wspominamy ani słowem o tym co było, kontaktujemy się codziennie powoli patrząc, jak nasza relacja rośnie w siłę. Widzę ostatnio u niego sporo zmian, również co do wyglądu i domyślam się, ze ma to głęboki związek ze mną. Jestem pełna optymizmu, że się uda 22 Odpowiedź przez tbr 2012-11-22 11:31:31 Ostatnio edytowany przez tbr (2012-11-22 11:33:48) tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Wiem, ale powiem Ci szczerze, że zaczynałam powoli dostrzegać beznadziejność tej sytuacji i właśnie w którą stronę idziemy... Dziś mija tydzień, a z jego strony nie było prób pojednania, tylko właśnie jeszcze pojawiły się pretensje w moją stronę i obrażanie się, że się nie odzywam a potem zamiast coś z tym robić to zaczął się godzić z losem Bo kontakt ucięłam na amen, ale było to trochę utrudnione z racji że codziennie się widzimy. Jeśli to do mnie miał żal, to mnie to tylko uświadomiło, że nie zależy mu tak na mnie jak powinno. Ba, nie wiem teraz czy nawet zależy na znajomości jako takiej... Pewnie nigdy by nie powiedział czegoś takiego jak Twój przyjaciel, że ciężko mi bez ciebie i spokojnie poczekajmy co z tego wyniknie. Zaczekałabym się na śmierć Wspominałam parę razy, że to trudny człowiek, z problemami. Tylko że jeżeli nie zdobędzie się na odrobinę emocji to nigdy nikogo przy sobie nie zatrzyma, 3 tygodnie temu na przykład jedna koleżanka też z nim całkowicie kontakt zerwała, mając dość...No i chyba się nie zdecyduję wrócić do koleżeńskich relacji, przynajmniej na razie. Nie dam rady, wciąż będę o tym wszystkim myślała i nigdy się z niego nie co do przyznania się - zna mnie na tyle, że nie było sensu iść w zaparte Nawet gdybym powiedziała że "nie, skądże" to by nie szczęścia i powodzenia I zazdroszczę oczywiście 23 Odpowiedź przez tbr 2012-12-17 00:05:57 Ostatnio edytowany przez tbr (2012-12-17 00:07:59) tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu No dobrze, skoro mam przenieść post... Choć wydawało mi się, że to już inny przypadek bo chodziło mi tam o pomoc psychiczną osobie z problemami, ale w porządku Przeklejam post z innego działu w jego oryginalnej formie, więc proszę się nie dziwić, jeśli forma wydaje się sztuczna Sprawa dość złożona i delikatna, proszę z góry o cierpliwość i wyrozumiałość jeśli zamotam Otóż - mam bliskiego przyjaciela. Był mi dużo bliższy niż obecnie przez długi czas, bo teraz nasze drogi się krzyżują mniej. Powód? Ja czuję do niego coś więcej niż przyjaźń, on tego nie odwzajemnia. Wie, że powinien, ale nie odwzajemnia. Poza tym niedawno wplątał się w dziwną internetową znajomość bez perspektyw (on by chciał, ona nie), tak w tym tkwi i to kolejna przeszkoda. Trochę telenowelowato W każdym razie ja zdecydowałam o dość mocnym rozluźnieniu tej znajomości, co on strasznie przeżywa. Opisałam to w moim innym wątku, ale to teraz nie jest tak do meritum sprawy. Odkryłam przypadkiem pewien czas temu, że cierpi on na dość poważną fobię społeczną, znajdując jego posty na jednym z for internetowych. Wiedziałam, że jest to trudny człowiek z depresyjnymi myślami, ale nigdy bym nie pomyślała, że ma AŻ takie problemy, byłam przerażona, czytając jego wpisy. Nie wiedziałam na przykład, że tak stresuje go przebywanie w towarzystwie, że między zajęciami chodzi czasem do toalety i wymiotuje ze stresu. Pisał też, że ma okropne kompleksy na tle tego, że czuje się gorszy od reszty - jego zdaniem - świetnie sobie radzących ludzi na roku (studiujemy niełatwy kierunek, wymagający dużo pracy). Woli nie odzywać się na zajęciach, bo się boi, że powie jakąś głupotę i nauczyciel będzie się śmiał. Co do mówienia głupot to ma to też w stosunku do znajomych, boi się wdawać w dyskusje, bo twierdzi że i tak swojego zdania nie obroni i nie ma tematów do rozmów. Uważa, że wolno myśli, niczego nie umie i zwyczajnie wmawia sobie, że jest głupi. Oczywiście wg mnie (całkowicie obiektywnie) to po prostu normalny, inteligentny facet, tyle że pogrążony w czarnych myślach... Może najwyżej nieco niedomyślny, ale to przecież męska cecha Strasznie dobija go każda porażka, nawet drobne potknięcie sprawia, że czuje się jak idiota i bardzo to przeżywa. O sobie samym zdanie ma niesamowicie niskie i uważa, że jest totalną sprawa, że poważnie podejrzewam, że mnie odrzuca właśnie z takiego powodu, przynajmniej częściowo. Ja się uczę dobrze, bez poprawek i innych większych problemów, świetnie dogaduję się z nauczycielami i ludźmi z otoczenia. Najwyżej jestem troszkę dziwna i humorzasta Ale wracając do tematu - kiedyś, dawno temu, powiedział mi że ja zasługuję na kogoś lepszego, na moim poziomie (w domyśle: nie na niego). Dlatego uważam, że on może sądzić, że jestem dla niego "za mądra" i choć mówiłam mu wprost że akceptuję go takiego jakim jest, to słabo to dociera. A tamta dziewczyna studiuje kierunek dość mało wymagający i jest równie zdołowana życiem jak on, co go tylko coraz gorzej nakręca, wpada w jakąś obsesję...I tu zwracam się z pytaniem i prośbą - jak dotrzeć do takiej osoby? Ma ktoś podobne doświadczenia? Już pomijając kwestie jak go do siebie przekonać, że moglibyśmy spróbować (ja wciąż jestem gotowa na takie coś, całkowicie świadoma ewentualnych trudności - w "dobre dni" i ogólnie przy mnie jest bardzo dobrym człowiekiem), ale po prostu co robić? Czy mogę go jakoś z tego wyrwać? To człowiek bliższy mi niż rodzina, bo w domu u mnie nie jest lekko...Zupełnie nie wiem co teraz robić. Do tej pory wydawało mi się, że skoro mnie odrzuca, to powinnam się odsunąć, ale nie wiedziałam że tak wszystko przeżywa, nie chcę mu dokładać problemów Wiem, że powinnam też myśleć o sobie i uspokajając - głupia nie jestem i nie zamierzam pakować się w coś toksycznego, jednak chciałabym mu pomóc wyjść na trochę prostszą drogę... Tylko jak, skoro nasze kontakty powinny być ograniczone? Po jego wyznaniu, że nie odwzajemnia moich uczuć, nie możemy przyjaźnić się tak blisko jak było to do tej pory (a było na takiej stopie, że bez problemów spaliśmy obok siebie w jednym łóżku), ja czuję się zbyt zraniona i naprawdę chciałabym się odsunąć. 24 Odpowiedź przez tbr 2014-09-12 22:57:41 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu Odkopuję na chwilę swój dawny wątek Minęły już prawie dwa lata od tej mojej rozpaczy, że nie kocha i o nie, co teraz Pokrótce jak się sytuacja rozwinęła - wspomniany przyjaciel był w końcu w związku ze wspomnianą dziewczyną, ale był to związek trudny, niestabilny i po roku go rzuciła. W międzyczasie ja ucięłam lekko znajomość, ale tak żeby po prostu się odkochać i żyć własnym życiem, bo czas był ku temu co odkopuję wątek? Żeby dać nadzieję dla wszystkich nieszczęśliwie zakochanych, bo istnieje życie po takiej nieszczęśliwej miłości Jakiś czas po tym, jak postanowiłam być twarda i nie pchać się tam, gdzie mnie nie chcą, spotkałam faceta, któremu udało się znowu wywołać u mnie te przysłowiowe motylki (i fruwają tam do dzisiaj) Totalne przeciwieństwo przyjaciela, także pod względem wyglądu, a jednak... Kto by pomyślał? Ja na pewno nie, gdy tak wspominam ten czas dwa lata mieszkamy już razem, planujemy wspólną przyszłość, a ja czuję się najbardziej kochaną kobietą na świecie Wnioski?1) nie traktujcie niewypału jak koniec świata2) nie marnujcie czasu na kogoś, kto was nie chce!3) nie traćcie nadziei, że jeszcze spotka was szczęście 25 Odpowiedź przez kobitka2 2014-09-12 23:50:29 kobitka2 Wkręcam się coraz bardziej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-09-11 Posty: 35 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluO matko... chciałabym powiedzieć, że świetna historia, ale to źle zabrzmi. A chodzi mi przecież o morał końcowy, który fatygowałaś się zamieścić. Super sprawa, aż mi się na sercu ciepło zrobiło. Przeczytałam wątek, bo sama obecnie jestem w związku z przyjacielem ( czy bardzo dobrym kolegą) i myślałam, że będę mogła w czymś pomóc To co nasunęło mi się na myśl to fakt, że u nas On tylko zagaił kilka razy i dał mi czas żebym sama do tego doszła, że mam u boku wspaniałego faceta:) Dlatego może nie było to tak drastyczne przeżycie dla mnie jak dla Twojego przyjaciela. Ale najlepsze w tym wszystkim jest to że to wszystko jest już NIEWAŻNE Nie znam Cię, ale i tak cieszę się Twoim szczęsciem!!! Pozdrawiam serdecznie! 26 Odpowiedź przez dymitrop 2014-09-13 12:52:53 dymitrop Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-20 Posty: 302 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielua tak z ciekawości to już w ogóle z nim nie gadasz? (friendem) 27 Odpowiedź przez tbr 2014-09-13 15:43:58 Ostatnio edytowany przez tbr (2014-09-13 15:45:27) tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu dymitrop napisał/a:a tak z ciekawości to już w ogóle z nim nie gadasz? (friendem)Nie no, nie jest tak że udaję że go nie znam - odzywałam się normalnie, po prostu rzadziej i mniej "wylewnie". Nawet wpadał czasem do mnie i mojego faceta na imprezy. Ale w którymś momencie (jakieś 1,5 miesiąca temu) stwierdziłam że to zwykle ja się odzywałam co słychać, więc powiedziałam sobie dość, skoro to tylko mi zależy jakoś na tej znajomości. Jak przestałam pisać, to i od niego znaku życia po dziś dzień nie ma Nie to nie, wcale mnie to nie boli. Czasem nawet zapominam, że istnieje ktoś taki Poza tym doszły mnie słuchy że pozwala sobie wśród znajomych na niewybredne komentarze względem mnie i mojego chłopaka - a to że takie dwa gołąbeczki zakochane aż do wymiotów, a to że poleciałam na takiego, co więcej zarabia i jest zaradny czy wreszcie, co przelało czarę goryczy, że szybko się pocieszyłam i czekać na niego nie wiecie, tamtą dziewczynę też podobnie obsmarowywał przy innych, w rozmowie ze mną nazwał ją raz nawet "moja niby-dziewczyna", więc to nie tak że miał coś personalnie do mnie, a chyba ogólnie wśród ludzi żyć nie tym wszystkim doszłam do wniosku, że nie jest warty uwagi nie tylko jako partner, ale nawet jako dobry kumpel, skoro nie zna pojęcia lojalność i bycie fair. Niektórzy faceci są beznadziejni, cieszę się straszliwie że nic sensownego z tego nie wyszło 28 Odpowiedź przez dymitrop 2014-09-13 17:57:58 dymitrop Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-20 Posty: 302 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluFaktycznie ma problem z relacjami z ludźmi a Ty go dodatkowo wyśmiewasz -> no ale cóż każdy ma prawo do wyborów:)swoją drogą dobrze zrobiłaś, że jak sam nie odwzajemnia kontaktu to go olałaś, po co się starać jak ktoś ma Cię gdzieś 29 Odpowiedź przez tbr 2014-09-13 18:38:21 tbr Tajemnicza Lady Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-11-14 Posty: 95 Wiek: po 20, ale ciągle przed 25 ;) Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluSerio wyśmiewam? Gdzie? :-P 30 Odpowiedź przez Mati90 2014-09-13 19:56:39 Mati90 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-16 Posty: 14 Wiek: 22 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluPowiem ci że fajnie czyta się że taka historia może się tak fajnie ja obecnie jestem w bardzo podobnej sytuacji w jakiej ty byłaś 2 lata to ja zakochałem się w swojej przyjaciółce, starałem się od niej odsunąć nie przyznając się nigdy do tego że poczułem do niej, coś więcej, dlaczego ponieważ wiem że pomiędzy nami nigdy nie będzie nic się od niej wymyślając jakieś durne historyjki ( największy z moich błędów) i co nie udało mi się ponieważ ona nie pozwalała mi na to, wiedziałem że chce naszej przyjaźni ale ja strasznie się męczyłem i stało się, przyznałem się że się doznała delikatnego szoku ja podjąłem decyzje o zakończeniu znajomości, bo tylko wtedy będę mógł się odkochać, dała mi wolną rękę, minęło kilka dni i wymiękłem zadzwoniłem i poprosiłem o rozmowę i teraz siedzę i zastanawiam się co mam jej powiedzieć, z jednej strony chce się odkochać a z drugiej strony mam tylko ją, jest mi bardzo bliska i czuje się teraz fatalnie ,bardzo ją skrzywdziłem zwłaszcza tymi próbami zakończenia znajomości bez powodu. I powiedzcie mi co ja mam teraz zrobić czy postarać się odbudować naszą relacje i jakoś się odkochać będąc przy niej czy zakończyć to na jednak jeszcze jeden problem pracujemy razem i jeśli zakończę znajomość to będzie to straszne widzieć ją codziennie a sądzę że nawet jeśli się dogadamy jakoś to i tak nigdy nie będzie taka sama mi coś dziewczyny bo ja już sam nie wiem co robić. 31 Odpowiedź przez rita54 2014-09-13 20:39:53 Ostatnio edytowany przez vinnga (2014-11-12 13:38:57) rita54 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-27 Posty: 129 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluPost usunięty na życzenie użytkownika. Mod. Vinnga 32 Odpowiedź przez truskaweczka19 2014-09-13 22:34:09 truskaweczka19 100% Netkobieta Nieaktywny Zarejestrowany: 2011-02-21 Posty: 17,177 Wiek: 26 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacielu tbr napisał/a:Odkopuję na chwilę swój dawny wątek Minęły już prawie dwa lata od tej mojej rozpaczy, że nie kocha i o nie, co teraz Pokrótce jak się sytuacja rozwinęła - wspomniany przyjaciel był w końcu w związku ze wspomnianą dziewczyną, ale był to związek trudny, niestabilny i po roku go rzuciła. W międzyczasie ja ucięłam lekko znajomość, ale tak żeby po prostu się odkochać i żyć własnym życiem, bo czas był ku temu co odkopuję wątek? Żeby dać nadzieję dla wszystkich nieszczęśliwie zakochanych, bo istnieje życie po takiej nieszczęśliwej miłości Jakiś czas po tym, jak postanowiłam być twarda i nie pchać się tam, gdzie mnie nie chcą, spotkałam faceta, któremu udało się znowu wywołać u mnie te przysłowiowe motylki (i fruwają tam do dzisiaj) Totalne przeciwieństwo przyjaciela, także pod względem wyglądu, a jednak... Kto by pomyślał? Ja na pewno nie, gdy tak wspominam ten czas dwa lata mieszkamy już razem, planujemy wspólną przyszłość, a ja czuję się najbardziej kochaną kobietą na świecie Wnioski?1) nie traktujcie niewypału jak koniec świata2) nie marnujcie czasu na kogoś, kto was nie chce!3) nie traćcie nadziei, że jeszcze spotka was szczęście Bardzo pozytywny i na pewno przydatny post Cieszę się, że Ci ułożyło. Masz całkowitą rację, nie można tracić nadziei, niewypały zdarzają się wszędzie, ale nie przekreślają nic dalej. A jak ktoś nas nie chce, to faktycznie nie ma co marnować czasu, teraz jesteś szczęśliwa i super, że tak się ułożyło "Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"Wisława Szymborska 33 Odpowiedź przez Mati90 2014-09-13 22:40:05 Mati90 Net-facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-12-16 Posty: 14 Wiek: 22 Odp: Zakochałam się w najlepszym przyjacieluHej Rita dziki wielki za zainteresowanie, Masz racje czasami lepiej trzymać język za zębami faktycznie takie wyznanie przyjacielowi lub przyjaciółce w 90% niszczy relacje choć mówi się że prawdziwa przyjaźń przetrwa wszystko jest to prawda to czy nasze przyjaźnie były prawdziwymi przyjaźniami z prawdziwego zdarzenia ? wierze że tak Powiem ci że jesteśmy teraz oboje załamani ja bardzo współczuje tobie tego że twój przyjaciel potrafi zachowywać się w tak okrutny sposób bo bardzo cie rani a przecież niema w tym twojej winy, każdy może się zakochać, zwłaszcza w taki bliskiej osobie jak przyjaciel, czy przyjaciółka. Nam niestety się to przytrafiło, zgodzę się też że dla drugiej osoby jest to bardzo trudne i wcale się nie dziwie zwłaszcza jak oboje, twój przyjaciel jak i moja przyjaciółka są w szczęśliwych związkach. Boją się o te związki , miłość jest ponad wszystko dopiero potem jest przyjaźń. Ja osobiście staram się też patrzeć na to w inny sposób, a więc oboje straciliśmy bliskie nam osoby ale teraz łatwiej będzie nam obojgu otworzyć się na nowe jaki juz wcześniej napisałem, nigdy nie robiłem sobie nadziei że między nami może kiedyś coś być, znam swoją przyjaciółkę bardzo dobrze i wiem jak bardzo kocha swojego faceta i zawsze życzyłem im szczęścia i będę im tego szczęścia życzył pozostaje jednak już chyba tylko pogodzić się z tym że zniszczyliśmy nasze przyjaźnie a w zasadzie nie my tylko nasze serca. Troszkę się rozpisałem ale warto, a więc głowa do góry odkochamy się i zawrzemy nowe przyjaźnie oby tylko się sytuacja nie powtórzyła. Chyba że uda się nam połączyć przyjaźń z odrobiną namiętności i wyjdzie z tego piękna miłość. Gdybyś chciała pogadać to zostawiam ci moje gg 6143809Pozdro dla wszystkich nieszczęśliwie zakochanych Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Zobacz 5 odpowiedzi na pytanie: Zakochałam się w mojej przyjaciółce. Szkoła - zapytaj eksperta (1892)
napisał/a: micrus1989 2012-03-14 17:59 Witam Mam 23 lata a moja przyjaciólka 21 Poznałem ja przeszło rok temu. na poczatku nasza znajomość opierała sie na FB po jakimś czasie zama wzięła ode mnie numer i podała swój od samego początku super nam sie pisało, nastapila miedzy nami jakas wieź . poźniej były setki smsów i z biegiem czasu zaprzyjaźniliśmy się ,,,, pozniej były spotkania o wszystkim z nia rozmawiałem ona zawsze starała sie mnie pocieszać w trudnych chwilach. Zawsze mi sie podobała ale nie az tak zebym tracił do niej głowe.. wieloktortnie powtarzała mi jak jej na mnie zalezy, martwiła sie o mnie itp gdy ja podejrzewałem ze moze z kims sie spotykac pisała mi ze nikogo nie ma i ze z nikim sie nie spotyka, jak kiedys podszedł do niej jakis koles z misiem to zaczeła mi sie sama z tego tłumaczyc ze miedzy nimi nic nie ma ze tego kolesia tylko z internetu zna ze on nie jest w jej typie itp no i jakos tak wyszlo ze bardzo sie w niej zakochałem nie potrafilem duzej nosic tego w sobie i jej wyznalem milosc- byla zakosczona ale zarazem powiedziala mi ze nigdy sie tego po mnie nie spodziewała ze to mile, ale nie wie co ma mi odpowiedziec. prosilem ja tylko o to zeby pozwolila mi o siebie walczyc, powiedziala ze jakas tam nadzieje moge miec. ale po krótkim czasie powiedziala ze nic z tegoo nie bedzie ze mam sobie odpuscic, ze ona zawsze traktowała mnie tylko jako przyjaciela. ja uwazam ze ona dawala mi sporo znakow ze moze miedzy nami cos byc, jak mi powiedziala ze miedzy nami nic nie bedzie nie odzywałem sie do niej , ale ona sama pisala do mnie co jakis dluzszy czas. w wlaentynki dalem jej bukiet róz z misiem byla bardzo mile zaskoczona podziekowała mi powiedziala ze nie musialem i ze ona to bardzo ceni 20 lutego miesiac po tym jak mnie odrzucila ustawia sobie status ze jest w zwiazku napisałem jej ze mnie odrzucila a innemu daje szanse a mnie swojego przyjaciela skreslila na starcie, napisalem ze ma juz do mnie nigdy nie pisac ze bardzo ja kocham i bedzie zawsze ona w moim sercu ale koncze z nia znajomosc ona mi napisala ze przykrosc jej tym sprawilem ze konczyc chce znajomosc ze ona mnie ceniła i ceni jako dobrego czlowieka ze zawsze bylem jej przyjacielem itp 8 marca wyslalem jej kwiatki na dzien kobiet napisala smsa ze domysla sie ze te sliczne kwiaty sa ode mnie ze pewnie nie chce jej znac ale jej bardzo zalezy na mnie ze ona nie moze sie pogodzic z tym ze juz sie nie znamy , ze brakuje jej mnie jako przyjaciela ze ma nadzieje ze bedzie jeszcze ok i ze bedziemy przyjaciolmi jak kiedys. Uwierzcie mi ze tak ja kocham ze grudnia nie bylo takiego dnia w ktorym bym o niej nie myslal, 24 h mysle o niej, bardzo ja kocham zrobil bym dla niej wszystko... (teraz ma chopaka - wiem ze to jej pierwszy chłopak, nigdy nie miala. jest to jakis koles z jej grupy ze studiów) chcialem juz o niej zapomniec ale nie da sie non stop mysle o niej nic mnie nie cieszy, wszystko stało sie bez sensu, gdybym wiedzial jak mam o nia walczyć zrobił bym to .. ludzie powiedzcie co mam robic słowa odpusc sobie raczej nie wchodza w grę - niestety :( [ Dodano: 2012-03-14, 18:06 ] mam nadzieje ze ktoś mnie wesprze i powie ze mam walczyć do końca życia o nia :) [ Dodano: 2012-03-14, 18:21 ] i jak mowie podobala mi sie od zawsze ale nie traktowałem jej nigdy jako jakiejs super laski .. zawsze ja ceniłem za całokształt za to jaka jest, a jest to wspaniały człowiek wręcz anioł :) [ Dodano: 2012-03-14, 18:24 ] teraz zadreczam sie tym że ma kogoś a tym bardziej ze codziennie sie z nim widzi bo razem sa w grupie na studiach, nigdy jej nie pocałowałem ( wiadomo w policzek to przy kazdej okazji) ale wiecie o jakie pocałunek mi chodzi, ale w tym dniu co jej wyznawłem miłosc prawie do takiego pocałunku doszlo ona szła ustami w moim kierunku ale ja sie czegos glupi speszyłem , dodam ze w tym dniu co wyznalwałem jej miłosc przytulila mnie kilkarazy tak jakos inaczej niz zawsze tak namietnie , myziała mnie po plecach ja ja pozniej objąłem trzymałem za dłonie i za kolano, był to piekny dzien , wrecz najpiekniejszy w moim zyciu :) napisał/a: dziewczynkaa 2012-03-14 23:48 micrus1989, właściwie to ja nie wiem czego Ty od niej chcesz? Ona jest teraz w związku, więc uszanuj to. Poza tym ona nie daje Ci żadnych znaków tylko jak sam piszesz jej zależy na tym byście byli przyjaciółmi. Jeśli jesteś w stanie traktować ją jak koleżankę to się w to baw, wysłuchuj co ma do powiedzenia o swoim chłopaku...co robią itp., jak to między przyjaciółmi... a jeśli naprawdę tak bardzo ją kochasz jak tu piszesz to odpuść sobie... po co się ranić i liczyć Bóg wie na co... Młody jesteś jeszcze wiele takich zauroczeń przed Tobą. Przykro mi. A z tą przyjaźnią to ona może też proponować przez grzeczność... napisał/a: ~gość 2012-03-15 08:53 Wiesz co to przyjaźń ? Taka prawdziwa ? Stary, znasz laskę od roku i już uważasz ją za przyjaciółkę, bo wam się dobrze pisze i laska z grzeczności pyta jak się czujesz i czy z Tobą ok ? Jakby trzasnęła Ci lodzika to już bardziej, ale pewnie tak nie było. Napisała Ci, że chce być Twoją przyjaciółką i uszanuj to. Poszukaj sobie wolnej dziewczyny i już. napisał/a: micrus1989 2012-03-15 12:02 wyobraź sobie ze wiem co to przyjaźn i tu nie chodzi tylko o smsa że mi napisała czy coś. ale jest to osoba dzieki której wiele zawdzięczam, ona sama w trakcie naszej znajomosci pisała mi ze dobrze jest miec kogos takiego jak ja, ze jestem jej przyjacielem. i nie proponowałaby przyjazni po tym jak jej wyznalem miłosc bo przyjazn byla miedzy nami juz wczesniej !!!Wiec chyba Ty nie wiesz co to przyjazn skoro piszesz o robieniu loda..... przykre napisał/a: WeselneZaplecze 2012-03-15 13:18 Póki co jednak musisz chyba trochę odpuścić... Na siłę i tak jej nie odzyskasz, a tylko pogorszysz stosunki między Wami. napisał/a: kasiasze 2012-03-15 13:27 micrus1989, jasne, że fajnie mieć oddanego przyjaciela, jej sie to bardzo podoba ... tylko, z ona nie rozumie, iż nie ma przyjaźni męsko-damskiej. Prwadziwej , szczerej, oddanej - nie ma. Jedno zawsze sie zakochuje i już. Ty sie zakochałeś, ona nie. Ale zalezy jej na Tobie jako na dobrym kumplu, moze i przyjacielu, bo po prostu jesteś fajny. Może na Tobie polegać. Ale pewnie jej nie pociągasz. Ot, wszystko. Dobrze, jak byś zdał sobie z tego sprawę. A dr preszer, znany tu jest z ostrych porównań . Przesadził, ale Ty chyba przesadzasz w drugą stronę. Warto byś poszukał sobie do kochania innej dziewczyny - tak będzie także lepiej dla Twojej psychiki, byś nie czuł sie gorszy czy zdołowany. A ona? Utrzymuj z nią umiarkowany kontakt, moze się kiedyś "coś zmieni" - ale nie licz na to. I nie dopieszczaj jej tak zainteresowaniem, ona ma już chłopaka do tego! napisał/a: Dann_G 2012-03-15 13:38 Przykre to jest to że mamy styczność z kolejnym młodym werterem który naczytał/naoglądał się romansów gdzie wszystko dobrze się kończy i po Twoim wyznaniu miłości ona też by powiedziała że kocha i żylibyście długo i szczęsliwie. Bracie za dużo idealizmu i bujania w obłokach zejdz na ziemie. Zrozum jedno dla tej swojej "przyjaciółki" jesteś koleżanką z penisem i tyle. Ty dawno przespałes swoja szanse na coś wiecej. Kobiety sie kokietuje uwodzi flirtuje traktujac to jak dobrą zabawe ale z wyczuciem tak żeby nikogo nie ranić. Trzeba być i dzentelmenem i bad boyem jednocześnie. A za przejaw zainteresowania wziołeś grzecznościowe gesty. I chciał nie chciał szanowny doktor ma dużo racji ale podejrzewam że nie chce mu się Tobie tego zbytnie wyłuszczać bo narazie jak widać obrażasz sie zdziebko. Tobie pozostaje uszanować jej decyzje i się nie przejmować gdyż zakochasz sie jeszcze nie raz. napisał/a: micrus1989 2012-03-15 16:21 Dann_G napisal(a):Przykre to jest to że mamy styczność z kolejnym młodym werterem który naczytał/naoglądał się romansów gdzie wszystko dobrze się kończy i po Twoim wyznaniu miłości ona też by powiedziała że kocha i żylibyście długo i szczęsliwie. Bracie za dużo idealizmu i bujania w obłokach zejdz na ziemie. to że jestem młody to nie oznacza ze nie mogę sie zakochać prawda?? ale ja widzę ze Ty widzisz to inaczej.... nie wiem dlaczego porównujesz moją miłosc do tej dziewczyny z serialami nie wiesz co czuję wiec nie wypowiadaj sie w ten sposób nie wiem czy Ty sie nigdy nie zakochałeś ale z tego co widze to tak bo nie wiesz co piszesz.... do drugiej częsci Twojej wypowiedzi nic nie mam.. ale to że jestem młodszy od Ciebie i że sie zakochałem bez wzajmeności to nie znaczy ze jestem kimś gorszym !!!!!! napisał/a: Dann_G 2012-03-16 15:20 micrus1989 napisal(a):to że jestem młody to nie oznacza ze nie mogę sie zakochać prawda?? ale ja widzę ze Ty widzisz to inaczej.... nie wiem dlaczego porównujesz moją miłosc do tej dziewczyny z serialami nie wiesz co czuję wiec nie wypowiadaj sie w ten sposób nie wiem czy Ty sie nigdy nie zakochałeś ale z tego co widze to tak bo nie wiesz co piszesz.... a czy ja Ci gdzieś zabroniłem ? zakochasz się jeszcze kilkadzisiat razy napewno, dlaczego porównuje ? otóż po pierwsze bo wygląda to tak samo identycznie a po drugie jestem starszy kiedyś byłem bardzo zbliżonym do Ciebie idealistą i zaskocze Cię ale z dużą dozą prawdopodobieństwa domyślam się po prostu ja zdążyłem nabrać dystansu do siebie i świata którego Tobie tez życze bo się przydajemicrus1989 napisal(a):do drugiej częsci Twojej wypowiedzi nic nie mam.. ale to że jestem młodszy od Ciebie i że sie zakochałem bez wzajmeności to nie znaczy ze jestem kimś gorszym !!!!!! dlaczego nic nie masz ? bo prawda w oczy kole bo mówie coś oczywistego tylko siedzisz w swojej rzeczywistosci a reszta to dla Ciebie oszustwo, ludzie maja taki ciekawy mechanizm polegajacy na tym ze nie chca dostrzegac ze to w co wierza jest bujda bo gdyby dostrzegli stwierdzili by ze ktos ich w konia robi a nikt nie lubi byc oszukiwanym i stąd wymówki oraz usprawiedliwienia poza tym sam wystawiasz sobie swiadectwo bo nigdzie nie napisałem że jestes kims gorszym TY sam sie za takiego uważasz dlatego mnie atakujesz, miarą człowieka nie jest to że jest z kims związany a jeśli juz koniecznie chcesz mi wytknac temat ze nie jestem zakochany to tylko dla Twojej informacji tak mam dziewczyne i oboje jestesmy ze soba szczesliwi ale dojscie do tego kosztowało mnie duzo pracy nad zrozumieniem siebie czy tez zwiazkow damsko meskich napisał/a: micrus1989 2012-03-16 16:38 Dann nie rozumiem Ciebie naprawde.... mamy inny świat a co do drugiej wypowiedzi to Ci przytaknąłem ale widze ze jakoś nie zauważyłes tego i mowisz ze prawda w oczy kole... heheh zadnego świadectwa sobie nie wystawiam napisałem Ci ze to Ty mnie z dyskryminowałeś jesli chodzi o wiek, wiec napisałem ze nie jestem młodszy to nie czuje sie gorszy ale Ty znowu inaczej to odebrałeś ehhh,,, [ Dodano: 2012-03-16, 16:39 ] no ale ok .. nie dalem tego postu zeby sie z kims kłócić i tyle w temacie :) napisał/a: sorrow 2012-03-16 19:07 Myślę, że dość jasno określiłeś swoje oczekiwania. Zupełnie nie wiem czemu ludzie próbują dawać ci dobre rady. To tylko wzbudza twoje negatywne emocje, a jak wiadomo w takiej sytuacji nawet najlepsze rady do nikogo nie trafiają. Masz swoje lata, znalazłeś się w pewnej sytuacji, masz określone podejście do życia... gdzie tutaj miejsce na dystans do siebie, do świata? Powiedziałeś prosto - zerwanie kontaktu nie wchodzi w grę. Ja ci proponuję, żebyś nic w sobie nie zmieniał i był taki, jakim jesteś. Odnów z nią kontakty i pozostań jej przyjacielem. Jestem pewien, że czekają was lata takiej przyjaźni. Będziesz mógł w ten sposób uczestniczyć w jej życiu prawie codziennie. Będziesz mógł jej dawać rady co do wyboru chłopaka, utulać w żalu kiedy coś się jej w życiu nie powiedzie, zostaniesz świadkiem na jej ślubie. Na nijakość swojego życia uczuciowego nie będziesz mógł narzekać (a to by było najgorsze). Myślę, że codziennie będziesz o niej myślał, wyobrażał sobie gdzie teraz jest i co robią z chłopakiem. Z twoich wypowiedzi widać wyraźnie, że jesteś strasznym "nerwusem" nie mającym kontroli nad emocjami, więc tego ci z pewnością nie zabraknie. Wierzę ci, że ona jest wspaniałą dziewczyną, więc jestem pewien, że nie zacznie z tobą "kręcić" jako tym drugim... o nie, tak by z pewnością nie zrobiła. Masz za to pewną rolę jej przyjaciela... no chyba, że nie będzie się to podobało jej chłopakowi, wtedy nie ma zmiłuj się... kontakty uległyby ochłodzeniu. Czas będzie mijał, a ty będziesz żył nadzieją i niespełnioną miłością. Po kilku latach będziesz w końcu w tym wieku co Dann_G, więc pewnie nabierzesz tego dystansu do siebie. Może nawet sanie się to wcześniej jak poziom dopaminy spadnie w twoim mózgu. Wtedy może się wiele rzeczy wydarzyć. Może nagle klapki ci z oczu spadną i pomyślisz "co ja właściwie robię? tyle straconych lat". Może nie spadną, a dziewczyna po kilku związkach nagle uświadomi sobie, że to z tobą chce spędzić życie. Zostanie więc z tobą z przyjaźni, a nie z miłości (co niekoniecznie jest złe). A może znajdzie jednak kogoś innego na stałe i będziesz się cieszył jej szczęściem jako jej przyjaciel, odwiedzał ich często, bawił się z ich dziećmi (z braku własnych). Tak naprawdę nie ma znaczenia co zrobisz, bo życie jest jedno i wrócić już nigdy nie będziesz mógł. Podejmujesz właśnie decyzję jak spędzić następne kilka lat. Niestety, czy to będą lata stracone dopiero czas pokaże. napisał/a: micrus1989 2012-03-16 21:01 sorrow dziekuję Ci za wypowiedz :)
Nie potrafiłam jednak zebrać się na odwagę i postanowiłam poradzić się w tej sprawie swojej przyjaciółki… – Chyba się zakochałam – powiedziałam Anieli zawstydzona, bo w głębi serca uważałam, że w pewnym wieku kobiecie nie przystoją tak gwałtowne uczucia jak to, którego właśnie doświadczałam.
Jeżeli obawiamy się bycia blisko w relacji, lęk blokuje uczucia do osoby, która potencjalnie mogłaby stać się naszym partnerem. Jeżeli nie ma na to szansy - partner z uwagi na swój stan duchowny nie może stać się “nasz” - wówczas lęk się nie pojawia, a tym samym uczucia składające się na stan zakochania mogą dojść do głosu. Na takiej samej zasadzie możemy kochać aktorów czy piosenkarzy. Zakochanie w księdzu to temat tabu. O tym się nie rozmawia. Nawet najbliższej przyjaciółce wstyd o tym powiedzieć. Co więcej, trudno jest przyznać to przed samą sobą. Rozpoznane uczucia wzbudzają dużo lęku, a więc z całych sił próbujesz je stłumić i zaprzeczyć ich istnieniu. Chcesz uciec od samej siebie. To jednak tylko wzmacnia emocje, które odczuwasz. Zamykasz się w błędnym kole – im bardziej chcesz się ich pozbyć, tym bardziej tobą rządzą. Ponadto nie jesteś w stanie nikomu powiedzieć o tym co przeżywasz, a tym samym ukoić lęk, otrzymać wsparcie i pomoc. Jak wyjść z tej pułapki?Jak poradzić sobie z tym trudnym uczuciem?Pierwszym krokiem w radzeniu sobie z każdą emocją jest jej świadomość i nazwanie. Im bardziej precyzyjnie, tym lepiej. Zadaj sobie pytanie – co czujesz? Po kolei nazywaj emocje, jakie przychodzą ci do głowy. Możesz też je zapisać. Postaraj się nie oceniać swoich uczuć. Zakochanie w księdzu nie jest niczym „złym”. Emocje same w sobie nigdy nie są złe. Nie są też dobre. Po prostu są. Dopiero zachowanie, które wynika z danych emocji, możemy określać jako właściwe lub nie. Nie musisz zatem karać się za swoje uczucia ani przyjmować za nie potępienia. Często lubimy stosować przede wszystkim wewnętrzne kary w postaci poczucia winy czy oskarżania siebie. Nie jest to potrzebne. Nie przyniesie korzyści ani tobie, ani innym, a tym bardziej nie pomoże ci pomyślnie odnaleźć się w obecnej więc to, co czujesz i zaakceptuj to. Nazwane i przyjęte uczucia przestają nami rządzić. Odzyskujemy ster własnego życia. Możemy wówczas dokonywać wolnych wyborów. Nie podążamy wówczas ślepo za swoimi emocjami, a podejmujemy świadome, racjonalne decyzje o tym, jak chcemy także:Czy związek z więźniem i alkoholikiem ma sens? Marina Hulia o „Recydywiście”Postaraj się zrozumieć swoje emocjeDrugim krokiem będzie zrozumienie swoich uczuć. Poznanie ich źródła. Pamiętaj o tym, że każda emocja jest informacją o ważnym aspekcie nas samych lub ważnych dla nas osób. Mówi na przykład o tym, że czegoś potrzebujemy lub nasze granice zostały naruszone. Zadaj sobie więc pytanie – z jakiego powodu czujesz to, co czujesz? Jaką informację przekazuje ci twój stan? Dlaczego przeżywasz go właśnie teraz? Czy wcześniej spotkałaś się już z tymi emocjami? Jaka to była sytuacja? Jakie analogie zauważasz? W zrozumieniu uczuć może pomóc ci rozmowa z drugą osobą. Dobrze, aby była to zaufana osoba, od której spodziewasz się wsparcia, a nie sobie z emocjami często ułatwia zmiana perspektywy. To, co się w tobie dzieje, może obecnie wydawać ci się nadzwyczajne. Osoba, w której się zakochałaś, jest przecież księdzem! A gdybyś pomyślała o tym, że twój stan jest czymś naturalnym? Czasami zapominamy o tym, że za sutanną jest obecny żywy mężczyzna. Spędziłaś z nim trochę czasu, słuchając tego, co mówi lub rozmawiałaś z nim o ważnych dla ciebie kwestiach. Czymś normalnym jest to, że tworzy się między wami przywiązanie i bliskość, z których mogą powstać bardziej intensywne uczucia. Taka sytuacja nie dotyczy z pewnością tylko zakochałaś się w tym właśnie człowieku?Zadaj sobie też pytanie z jakiego powodu zakochałaś się właśnie w księdzu? Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, ale nieświadomie wybieramy „niedostępne obiekty”. One budzą pożądanie właśnie z tego powodu. Jeżeli obawiamy się bycia blisko w relacji, lęk blokuje uczucia do osoby, która potencjalnie mogłaby stać się naszym partnerem. Jeżeli nie ma na to szansy – partner z uwagi na swój stan duchowny nie może stać się „nasz” – wówczas lęk się nie pojawia, a tym samym uczucia składające się na stan zakochania mogą dojść do głosu. Na takiej samej zasadzie możemy kochać aktorów czy piosenkarzy. Kochamy osoby, które są daleko, gdyż w naszym przeżyciu to jedyna forma relacji, która jest dla nas bezpieczna. Każda bliskość budzi natomiast zagrożenie. Nie potrafiąc poradzić sobie z owym lękiem, podświadomie szukamy tego co niedostępne. W ten sposób chronimy nasze naruszone granice. Zachowujemy swoją stan zakochania mylimy z poczuciem ekscytacji. Nie pasjonuje nas osoba księdza, a jego funkcja. Bycie osobą duchowną zawiera w sobie pewna wyjątkowość. A to może się podobać. Relacja z kimś nieprzeciętnym sprawia, że my również tacy się stajemy. Nie powinien zatem dziwić fakt, że bardzo tego także:Życie księdza z rodziną u boku – prostsze czy trudniejsze? [wywiad]Zakazany owocPoza tym, często zdarza się, że „zakazany owoc” smakuje nam najlepiej. Jest to wpisane w naturę ludzką. Relacja z księdzem nie jest dozwolona w kontekście społecznym. Paradoksalnie, z tego powodu może być atrakcyjna. Gdyby ta sama osoba nie była księdzem, być może w ogóle nie wzbudziłaby twojego stan duchowny jest pewną tajemnicą, mistyką, czymś ciekawym, niecodziennym. Chcemy się do tego zbliżyć, stać się niejako odkrywcą czegoś wyjątkowego. W takiej sytuacji nasze uczucia słabną po odkryciu tego, że ksiądz jest zwykłym człowiekiem, mającym swoje przyzwyczajenia, potrzeby, słabości itp. Czar zakochania może prysnąć po zderzeniu się z rzeczywistością. A więc potrzebujesz zadać sobie pytanie, na ile znasz osobę, w której jesteś zakochana? Być może kochasz ową zagadkę, a nie realną osobę. Możesz być też zakochana w wyobrażeniu tej osoby w twoim umyśle. Skonfrontuj zatem swój obraz z tym, co mówi to nie jest jeszcze miłośćCo więcej, potrzebujesz mieć świadomość tego, że relacja z księdzem nie jest „równa”. Nie jesteście partnerami. Pełnicie określone role. Ksiądz spełnia wobec ciebie funkcję opiekuńczą. Podobną do tej, którą pełnili twoi rodzice, kiedy byłaś dzieckiem. Być może relacja z księdzem jakoś ci o tym przypomina? Może wypełnia braki w miłości twoich rodziców? Być może zabrakło ci miłości od znaczącej osoby z przeszłości i teraz starasz się uzupełnić ten brak? Świadomość tego może ochronić cię przed zranieniem doznanym w wyniku rozczarowania. Ksiądz nie będzie mógł zaspokoić twoich też uwagę na fakt, że zakochanie to nie jest miłość. Czasami zakochanie wpisuje się w to uczucie, ale z pewnością nie są one tożsame. Miłość to wzajemność. Wymaga ona bliższego poznania się obu stron relacji. Zakochanie to bardziej pożądanie – intensywne pragnienie kogoś lub czegoś. Skupiamy się wówczas na zaspokajaniu wyłącznie własnych potrzeb, nie myśląc o tym, czego potrzebuje druga strona. Być może ta świadomość pomoże wyrwać ci się z niewoli intensywnych także:Jak nie zakochać się w mężu przyjaciółki
jak powiedzieć chłopakowi że się tne 2010-02-06 15:40:03 Jak powiedzieć rodzicą żę się tne ? 2016-12-02 16:12:41 jak powiedzieć przyjaciółce ? 2011-01-29 22:43:52
Witajcie. Piszę o tym do Was, ponieważ nie mam nikogo, komu mogłabym o tym powiedzieć. Szczerze mówiąc, cieszę się, że duszę to w sobie i nikt z zewnątrz nie może odczytać moich myśli. Bardzo się wstydzę swoich uczuć i myśli. Nawet trudno mi o tym pisać anonimowo. Chyba coś ze mną nie tak. Od zawsze miałam problemy ze znalezieniem mężczyzny i związkami. Tak naprawdę nigdy nie byłam w związku. Mimo że mam już 24 lata. Generalnie, jestem bardzo nieśmiałą osobą i otoczenie postrzega mnie jako spokojną, delikatną dziewczynę. Przez kilka lat trwałam w pewnej relacji, ale to bardzo skomplikowana historia. Ostatecznie zostałam "friend zone" i tak już chyba zostanie. Mężczyźni traktują mnie bardzo często przedmiotowo. Jestem atrakcyjna i zawsze podobałam się facetom, którzy coś kombinowali, ale jak wyczuwałam, że chodzi tylko o seks to posyłałam ich na drzewo. Nie wiem czy potrafię stworzyć związek, choć podświadomie tego chcę. Byłam zakochana chyba tylko raz. No może bardziej zauroczona. Ale i tak nic z tego nie wyszło. Nawet swój pierwszy seks, który był dość niedawno, miałam z mężczyzną, którego nie kochałam i on mnie chyba też. Zrobiłam to z ciekawości. Przymuszałam się do tego, żeby jemu było dobrze. Oczywiście pociągają mnie mężczyźni i chciałabym założyć kiedyś rodzinę. Obecna sytuacja napawa mnie jednak lękiem. Nie poznaję samej w pracy dziewczyna w moim wieku. Ona zajmuje wyższe stanowisko, dlatego na początku odnosiłam się do niej bardzo oficjalnie. Od pierwszego spotkania coś mnie do niej ciągnęło. Miałam nawet myśli, że jest lesbijką, mimo że nie wygląda jak taka stereotypowa les. Może dlatego, że praktycznie wcale się nie maluje i ma taki luźny styl ubierania się. Prawie w ogóle nie nosi biżuterii i nie zauważyłam też żadnego pierścionka, nawet ozdobnego. Kiedyś było tak, że ona tylko do nas wpadała i wypadała. Ostatnio zaszły w firmie pewne zmiany i ona teraz siedzi u nas non stop. Ogólnie chce być miła i żyć z nami po koleżeńsku. Jednak chyba do nikogo nie zachowuje się tak jak w stosunku do mnie. Bardzo często zdrabnia moje imię, nawet we wiadomościach dotyczących spraw służbowych (w sumie innych nie wymieniamy). Albo mam jakąś schizę albo wydaje mi się, że ona często zatrzymuje na mnie wzrok. Jestem osobą, która podczas rozmowy lubi utrzymywać kontakt wzrokowy, ale to jej spojrzenie aż mnie przeszywa (zresztą nigdy nie spotkałam takich hipnotyzujących oczu). Swoje uczucia uświadomiłam sobie niedawno. A przez pewną sytuację dostałam wręcz pomieszania zmysłów. Pewnego dnia przechodziła obok mojego biurka (wcześniej siedziała trochę dalej i czułam jej wzrok na sobie, była taka zamyślona) i stanęła za mną. Zagadnęła zwykłe "jak tam" i pogładziła mnie po ramieniu. Zaczęłyśmy krótką pogawędkę na temat pracy i spraw codziennych (ona pamiętała o pewnej rzeczy, o której mówiłam jej dzień wcześniej), ona nachyliła bliżej swoją głowę i zniżyła ton. Wcześniej miała zły humor, a jak się do mnie zbliżyła to od razu zrobiła się taka inna. Nie wiem jak to nazwać... taka szczęśliwa i rozpromieniona. Tak jak wspominałam, stara się być serdeczna, ale do reszty moich koleżanek nigdy tak się nie zachowywała. Nie wiem co o tym myśleć i w jakim kierunku to wszystko może pójść. Dzisiaj miałam wrażenie, że znów szukała okazji do kontaktu fizycznego. Mam do siebie pretensję, ponieważ trochę przed nią... uciekałam. Co prawda rozmawiałyśmy w cztery oczy i znów utopiłam się w jej spojrzeniu, ale też przekornie, patrzyłam na nią swoimi jeszcze głębiej. Przy niej wariuję. Ona siedzi za mną, a ja czuję, że na mnie patrzy. Jestem rozkojarzona i nie potrafię się na niczym skupić. Chodzę późno spać i budzę się wcześnie rano. Kiedy ona jest blisko robi mi się gorąco, serce wali jak młot, a w brzuchu czuję takie trzepotanie, ręcę mi się trzęsą. Chyba naprawdę jestem w niej zakochana. Trochę źle się z tym czuję, bo nie wiem, o co jej chodzi. Nie jestem lesbijką (mimo że w przeszłości zadurzałam się w koleżankach i nauczycielkach) i chyba nie chcę nią być. Dlatego tak mnie to gryzie. Z drugiej strony wiem, że to, co czuję jest nienormalne. Przecież to kobieta. Nigdy nie poznałam żadnej lesbijki. Teraz wydaje mi się, że mam jakiś radar i wyczuwam "to" od niej, a ona ode mnie. Sama już nie wiem. Kiedyś była u nas w pracy taka dziewczyna. Bardzo często mnie komplementowała i pewnego dnia zaczęłyśmy temat relacji damsko-męskich. Ona mówiła, że ma dosyć facetów i pytała się czy kogoś mam. Jak odpowiedziałam jej, że nie to zadała mi pytanie w stylu czy chciałabym się "przyjaźnić" z kobietami. Udzieliłam jej wymijającej odpowiedzi i zmieniłam temat. Nieraz mówiła mi też, że coś ją do mnie ciągnie. Nie wiem czy była lesbijką, może bi. Nie pytałam jej o to. Była też sytuacja, że koleżanka zaczęła głośno źle wypowiadać się na temat osób homoseksualnych. Ona milczała i od razu zanurkowała w telefon, a ja w szkole średniej założyłam z ciekawości profil na portalu dla lesbijek. Zawsze czułam "coś" do kobiet i to one bardziej mnie podniecały. Moje fantazje o seksie z kobietą zawsze kończą się masturbacją. Nigdy nie byłam blisko z kobietą, choć zawsze tego chciałam. Ucieszyłabym się nawet gdyby moje podejrzenia okazały się prawdą, jednak boję się wielu rzeczy. Boję się, że się wycofam jak wiele razy w życiu kiedy coś miało sie zmienić. Czy mogę ją jakoś wybadać? Nie chcę jej pytać o nic wprost, bo miałabym niezły kwas. O całowaniu też nie ma mowy, mimo że najchętniej bym ją tak sprawdziła. Nie wiem jak jej dotknąć, żeby nie mieć jakiś nieprzyjemności, a jednocześnie pokazać jej, że jeśli ona chciałaby być "bliżej" to ja też. Pochodzę z bardzo homofobicznej rodziny. Dobrze, że rodzice, z któymi wciąż mieszkam niczego się nie domyślają. Czasami wpadam w dołki, kiedy ciągle słyszę, że ta już będzie wychodziła za mąż, a ta to jest w ciąży. Zawsze zasłaniam się swoimi ambicjami i chęcią robienia kariery, ale sama już nie wiem jaka jest prawda. Wolałabym być czasami tą lesbijką niż słuchać, że stara ze mnie d*** i nie mam nawet żadnego narzeczonego. Na weekend odwiedza mnie brat z żoną i dzieckiem. Mój tato zawsze stara się podczas tych wizyt wbić mi jakąś szpilkę. Mam być słodką, wzorową ciocią, która nie ma prawa do intymności. Już dzisiaj mam lekki dołek i napady płaczu. Cały czas zresztą myślę o niej i o tym, co było i co może być. Pomóżcie mi.
c9eGPL. wrs5bd2ns1.pages.dev/157wrs5bd2ns1.pages.dev/267wrs5bd2ns1.pages.dev/226wrs5bd2ns1.pages.dev/95wrs5bd2ns1.pages.dev/123wrs5bd2ns1.pages.dev/206wrs5bd2ns1.pages.dev/372wrs5bd2ns1.pages.dev/112wrs5bd2ns1.pages.dev/37
jak powiedzieć przyjaciółce że się w niej zakochałam