Tekst piosenki: 1) Mnie już nie ma dla nikogo... Taa... Mnie już nie ma dla nikogo, moje serce ogarnięte trwogą, równam się z podłogą, a na horyzoncie nikogo.. Ku mej upadłości dla tej chorej miłości, szukam przeznaczenia i mam Ci coś do powiedzenia, Kocham Cię - to nie jest dla mnie kłopotem, bawię się stopem, bawię się Hip Hopem, kłopot za kłopotem - równam twarz z błotem. Kocham Cię - Masz mnie gdzieś, napisze przypowieść i tam się skończy o mnie wieść..Kogo obchodzi ta opowieść.. ref: Bo mnie już nie ma.. Urzekła mnie życiowa trema, ciągle myśli o swych problemach.. x2 2) Czy nie ma już mnie ? Sen ogarnął trwogą Cię.. Zagubiony w swej świadomości, nie ma mego życia w rzeczywistości.. Wszystko wokół wiruje, mego mózgu już nie czuje, w ogóle go nie kontroluje. Straciłem nadzieje, to się wszystko naprawde dzieje, świat już dla mnie nie istnieje.. Mnie już nie ma dla nikogo, me serce ogarnięte trwogą, równam się z podłogą, a na horyzoncie nadal nie widać nikogo.. ref: Bo mnie już nie ma.. Urzekła mnie życiowa trema, ciągle myśli o swych problemach.. x2 3) Teksty za tekstami wciąż dawają mi nadzieje, że jest szansa bym nie odszedł w zapomnienie, ta siła wciąż we mnie drzemie, jak wojownik na arenie, fotografii starych cienie to ulotne wspomnienie... - przemijające jak marzenie. Nasze pokolenie, bardzo ostre brzmienie, Adaśko na antenie - poszukuje wciąż siebie, lecz nie tylko w terenie łapie schizofremie, ogarnięty strachem no bo powiedz że nie ? Jest coś co mnie ratuje, od czarnych myśli odwołuje, to mój skład ponad składy, w nim zawsze daje rady.. I nie świruje, bo przyjaźń nas piętnuje, obrałem droge ku wolności na przekór mej miłości - nie czuje od niej czułości i wciąż tylko na nią będę czeka, bo bez niej jestem jak kaleka.. ref: Bo mnie już nie ma.. Urzekła mnie życiowa trema, ciągle myśli o swych problemach.. x2
– Ale nie u mnie w wozie, nie chcę się biernie zaciągać. – Będę trzymał fajkę za oknem. – Wszyscy tak mówią, słyszę to na okrągło. Dla mnie, Grucha, możesz nawet go trzymać w dupie, ale nie w moim samochodzie. Muszę ci powiedzieć, że mam już dosyć tego twojego Freda, kurwa jego w dupę zapierdolona mać.
Tekst piosenki: Nie ma mnie dla nikogo... Nie ma mnie dla nikogo... Znasz to, nie? (Rahim) Bo ogólnie dostępne na bieżąco Istne życie na gorąco Załatwiam sprawę pieklącą Jak zwykle nowe się wtrącą Mą głowę zmącą Często z równowagi wytrącą Z czasem Wpływa to na mnie męcząco Niepokojąco Z natłokiem spraw stresująco Wiesz, w ciągłym pędzie, biegu, Szarych ludzi szeregu, Czasem w błędzie. Szczegół! Pośród twardych reguł I na śniegu ślady Ludzkiej defilady ściemniane obiady Zajob do przesady Praca, laska, dom, wykłady Kumple i skład ponad składy Super podkłady, wywiady, kolejne estrady Całe miriady tych kwestii Nie dałbym rady bez autosugestii Załatwić tych z tych leżących w mej gestii Wtłoczony w szablon monotonii Jak w Diablo Wyrwany z agonii W matni problemowej toni W nieustannej pogoni za spokojem Czasem spędzanym we dwoje Gdy nastroje tworzą sentymentalne przeboje Kiedy wiem na czym stoję Swoje Smutki na partnerki ramieniu koję Całe roje spraw zostawiam poza pokojem Poję energię na kolejne boje Gnoję wewnętrzną paranoję I w kierat wkraczam Wpierw się dwoję Cele wyznaczam Potem troję Z drogi nie zbaczam Poza terytorium działań nie wykraczam Przytaczam sens mej nieobecności Z konieczności odcięcia od rzeczywistości Bo smak wolności szkicuje Szkielet życia abstrahującego od skłonności Do zawiłości Do duchowej starości Ogłaszam wszem i wobec Nie ma mnie dla ludzkości (Mag) Chcę mieć spokój W stresowych sytuacji Natłoku Jestem jak statek zadokowany W doku Od półtora roku Nikogo na widoku Tylko dźwięki hip hopu Na dziewiątym piętrze w bloku Tak między nami Sam na sam z płytami Nikt mi nie da tego Co to właśnie da mi Badam grunt pod stopami Gdzie mi kurwa z butami? To jak Koontz'a #szepty Słyszane za uszami Wciąż sami jak palec To dobrze nie wróży Obcy jak ósmy pasażer podróży Milionami Na przestrzeni Ziemi rozsiani Obcują tu obcy wyobcowani Ludzie Co to ma być? Pytam Co to ma znaczyć? Tego wrogom nie można wybaczyć Niestety Wszystko ma swe priorytety Vis a vis z drzwiami Od pokoju do planety Panie i panowie Są tacy co stają na głowie Tak jakby wszyscy byli w zmowie Do czasu aż sobie jeden z drugim uzmysłowi Jacy oni wszyscy są małostkowi Aż rzygać się chce Ten kto to wie kurwa Życie upstrzone jak gołębim gównem Bulwar Zrobi tak jak ja Pójdzie własną drogą Prócz cienia Nie ma ze mną nikogo (Fokus) W powietrzu czuć Heinekenem Gdy żegnam się z problemem Pokój dla tych co w pokoju są Sam na sam z tym sound systemem Wiem, że czasem trudno być Supermanem Gdy wtłaczany pod ciśnieniem stres jest działań terenem Znam jak Ty te noce nieprzespane By nad ranem Zawikłane kwestie podejść z nowym Planem jak z taranem Dokładnie znam to Mam te same Myśli skołatane Znam to, jest mi znane uczucie z tym związane Co jest grane? Marzenia niewypowiadane Zapominane bo nie doczekałem się na zmianę Przekonanie Że po którymś ciosie się nie wstanie Co jest grane? Czasem głupie pytanie, nie? Bakanie, popadanie w manię Życie diametralnie inne niż to na ekranie Walka o przetrwanie I kombinowanie Wprowadza mnie w stan gdzie jest zdecydowanie Za dużo sytuacji które szybko nużą nużą Za dużo ruchów które niczemu nie służą Dużo za dużo akcji które wszystko burzą Które źle wróżą Tak jak cisza przed burzą I łżą jak psy Pierdoląc trzy po trzy Ej, ej, ej biegnij Trzeba było myśleć gdy Po fakcie łzy zalały ci oczy I tak przez siedem dni Gdzie ten sen się śni Tak więc chcę Cię dniu z poziomu fotela Z wnętrzy M3 Witam cię, dniu niewdzięczny Tu po tej drugiej złej stronie tęczy Witam bez kwiatów naręczy Bez zastrzeżeń Dzień, który przede mną piętrzy Jeszcze większy Cień nad światem wewnętrznym Witam, choć z dnia na dzień bardziej niezręczny Jest tenże gest nikt mnie nie wyręczy Wiesz jak męczy Myślenie o stanie rzeczy Wiesz jak jest, gdy czyjś czyn czyimś słowom przeczy Wiesz jak to leczyć Lecz to kaleczy Race THC Jak dwa ostrza mieczy Na razie walczę I na jaranie warczę Chcesz też uwierz ja Dostarczę Ci tarczę Może nie wystarczę Ale będę tuż obok Prócz ciebie nie ma mnie dla nikogo Tłumaczenie: There is no me for nobody... There is no me for nobody... You know it, no? (Rahim) Because readily available systematically Real life live I am settling the matter rage As usual new will butt in My head make cloudy They will often throw off balance With time It influences me tediously Alarmingly With the multitude cause stressfully You know, in the continuous rush, of run, Of men in the street of the row, With time in the mistake. Detail! Amongst tough rules And on the snow tracks Of human parade dimmed dinners Obsession to the exaggeration Work, walking stick, house, lectures Pals and composition above compositions Super undercoats, interviews, next stages The entire myriads of these issues I would can't cope without the auto-suggestion To settle of the ones from of the ones being in my management Crammed into the template of the monotony As in Diablo. Freed from the agony In the predicament of the problem depths In unceasing pursuit of the peace With spent time in two When moods are creating sentimental hits When I know what I am standing on One's Sorrows to partners for shoulder I am soothing I am bullying the inner paranoia And I am becoming involved in a treadmill First of all I am splitting myself I am fixing purposes Then triple I am not turning aside from the way Outside territory of action I am not violating I am quoting the meaning of my absence Out of necessity of cutting off from reality Because the taste of freedom is sketching Skeleton of the life disregarding the tendency To the elaborateness Up to the spiritual old age I am announcing all and towards There is no me for the mankind (Mag) I want to have a peace In of stress situations Of multitude I am like the ship zadokowany In the dock From one and a half years Of nobody on the view Only sounds hip hopu On the ninth floor in the block Yes between us One-on-one with plates Nobody will give it to me What it will just give to me I am examining ground under feet Where for me whore with shoes These are as Koontza whispers Heard behind ears Still alone as the finger It well isn't predicting The stranger like the eighth passenger of the travel With million Over a distance area of of the Earth scattered Here alienated strangers are communing People What it has to be? I am asking What's that supposed to mean? It isn't possible to forgive enemies it Unfortunately Everything has it priorities Vis pistol and Vis pistol with the door From the room to the planet Ladies and gentlemen They are so what are bending over backwards As if everyone were in league Until for as far as oneself one from second will make aware What they everyone are petty-minded As far as to throw up they want The one who it knows whore Specked life like with pigeon shit Boulevard He will do the same as I He/she will go with own way Apart from the shadow There is with me no nobody (Fokus) In air there to be a smell of a Heineken When I am saying goodbye to the problem Room for of the ones what in the room are One-on-one with it sound with system I know that sometimes it is hard to be a Superman When crammed under pressure the stress is of action with area I know these sleepless nights as you In order to at dawn To trick complicated issues from new With plan like with the battering ram Exactly I know it I have the same Exhausted thoughts I know it, emotion associated with it is well-known to me What's up? Not-sayed dreams Forgotten because I didn't wait until in turns Belief They after some blow won't get up What's up? With time silly question, no? Beacon, falling into mania Life diametrically different from it on-screen The struggle for survival And combining He is leading me into the state where the determination is They are tiring many situations which quickly they are tiring For many moves which serve nothing Much for many actions which are demolishing everything Which badly they are predicting The same as the calm before the storm And are lying as dogs Talking bullshit three after three Hey, hey, hey run It was necessary to think when After the fact tears flooded eyes for you Still for seven days Where this dream they are dreaming This way so I want you day from the level of the armchair From wnętrzy M3 I welcome you, day ungrateful Here by this second disadvantage of the rainbow I welcome without flowers of armfuls Without reservations Day which before me he is stacking up Even bigger Shadow above inner world I welcome, at least day by day clumsier This gesture is nobody will help me You know how he is tiring Thinking about the state of affairs You know how he is like .. , when someone's act is contradicting someone's words You know how to treat it But is cutting it THC skyrockets As two blades of swords At the moment I am fighting And I am growling at smoking You also want believe I I will deliver the shield to you Perhaps I won't be enough But I will be right There is apart from you no me for nobody
ULEVe.